te kwiaty to kawałek Twojej duszy, ja to rozumiem i też straty przeżywam, okrywałam swoje po ciemaku i nie zauważyłam jednej doniczki z piwonią Primavera , bo czarna doniczka i 2 pędy mi zmarzły, nie wiem czy następne wypuści, serduszki też przymarzły bo za duże nie mogłam okryć, a drzewa owocowe, czereśnie i brzoskwinia, ja myślę ,że to ogrodnicy wcześniej przyszli

Dobranoc,idę spać bo jutro skoro świt...

Jeszcze tu jestem
Wiesz Aniu mam nadzieje,że jak przyszli wcześniej to i pójdą wcześniej (ogrodnicy).
Uratowałam w każdym razie skrzynki i donice ,bo schowałam do garażu i rozsady kwiatków różnych.
Zapomniałam schować ,bo były dalej krzewy ,ktore kupiłam w marcu i posadziłam do doniczek ,zobaczymy co będzie.Chyba najbardziej mi szkoda piwonii bo jedna miała już takie duże pąki.
Ale teraz jest 3 stopnie na plusie więc chyba gorzej nie będzie.Zobaczymy jutro,pojutrze.

ja swoja dużą przykryłam i inne pochowałam i ponakrywałam, ale jedna była w czarnej donicy i jej nie zauważyłam po ciemaku, latam z tymi doniczkami po ogrodzie, bo chce inaczej poobsadzać, bo piwonie jak juz się posadzi to raczej nie należy wykopywać) dobranoc)

swoje dzisiaj też pookrywalam

Witaj Liduś .
Bardzo współczuję z powodu tej zawiei i zamieci śnieżnej.Miejmy nadzieję,że jakoś roślinki poradzą sobie.

zobaczcie jaka natura jest nieprzewidywalna jednego dnia zielono i kolorowo, wszystko aż kipi do rośnięcia, a drugiego dnia jakby chciała to wszystko zniszczyć.

śliczne tulipanki i strasznie szkoda magnolii, która jeszcze długo mogła cieszyć swoimi pięknymi kwiatami. Działeczka taka duża i dająca tyle możliwości. Ślicznie masz Lidko.

uczy pokory)

Olgo i Lilko- dzięki.

Piszę dopiero dziś bo miałam bardzo pracowity czas.Oczywiście ogrodowo.
Straty podsumowane.Najbardziej ucierpiały magnolia i azalie (wszystkie dwie),i krzewiasta młodzieżerukowiec,żylistek,krzewuszka,tamryszek.Orzechów oczywiście nie będzie w całej okolicy.
W ogóle nie liczę na żadne owoce.
Pozytywne zaskoczenie to piwonie.Wyglądały tragicznie,ale okazało się,że większość była wygięta a nie połamana.Podniosły się powoli, podwiązałam do palików i nawet najwcześniejsza zbiera się do kwitnienia.Hura!
Jedną sobotę układałam kamienie (kamiory) na brzegu rabat od strony wjazdu a mąż dzielnie woził je taczką z lasku.
Drugą sobotę i ile się dało popołudniami pieliłam dzielnie (jakieś 6 taczek chwastów do nowego kompostownika).Przesiewałam ziemię ze starej pryzmy kompostowej- też kilka ładnych taczek, które zniknęły prawie bez śladu na rabatach.
Było też kilka "przeprowadzek" roślin.Wiadomo jak człowiek myśli to zawsze cos wymyśli...
Żeby nie być gołosłownym zamieszczę zdjęcia jak zrobimy.
Mówiłam mężowi,że potrzebuję zdjęcia "przed" i "po" a On stwierdził, że "po" są zdecydowanie lepsze...Jak tak dalej pójdzie to te zdjęcia bedą znowu "przed" bo deszczyki u nas skrapiają rabatki i chwasty lada chwila wylezą.