Taki dzisiaj był lodowaty wiatr, że przenikał na wskroś. Ale i tak cośkolwiek na działce zrobiłam. Przycięłam lawendę i trawy Ice Dance. Kłopot sprawił nam bluszcz, który rozpanoszył się w rynnie, wlazł na dach i podziurawił papę. Było wielkie cięcie! I sprzątanie... wprawdzie częściowe, bo zmrok zapadł.
Wreszcie udało mi się zrobić, jaką taką, fotkę tym przebiśniegom.