Zawsze bardzo przezywamy odejście naszych pupilków .Mnie tez nie ominął ten ból .Kochałam wszystkie swoje zwierzęta ale tak jak moją Funię żadnego. Odkupiłam ją w zimie trzymaną w oborze śmierdzącą i zaniedbaną, choć miała dopiero 8 tygodni od handlarza który widać postawił jedynie na zysk .Cieszyłam się naszą wspólną miłością trzy lata Ona tak kochała działkę i na jej nieszczęście borówki amerykańskie Podchodziła do krzaczków i sama pyszczkiem ściągała owoce, uwielbiała je .Kiedy nastała wiosna i zawiązały się pierwsze pąki liści z tej radości po zimie spędzonej w bloku ,,szalała na działce pełna energii Niestety podeszła do krzaczka i zjadła kilka pąków Kiedy krzyknęłam nie wolno, odeszła .Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to będzie przyczyna jej cierpienia .Po dwóch godz zaczęły się wymioty a chwilę po tym biegunka .Była godz 22,.żaden weterynarz nie odbierał telefonu Nie ma u mnie całodobowej opieki nad zwierzętami Nawet gdyby otrzymała pomoc nie uratowało by jej życia Pąki borówki są trujące Po zjedzeniu w żołądku wytwarza się kwas pruski, który uszkadza nerki ,jelita itd Nie miała szans na przeżycie .Odeszła przy mnie na łóżku a ja nigdy nie zapomnę tej traumy Nigdy tez jej nie zapomnę , była wyjątkowa pod każdym względem .Nie mogłam jej pochować ,nie chciałam, bo ona nawet po śmierci się nie zmieniła Tuliłam martwą szlochając z bólu w końcu zawinęłam w kocyk i pojechałam z nią do pracy .Jeżdziłam z nią kilka godz w miejsca które uwielbiała ,na koniec pojechałam na działkę .Na działce czekał już syn ,mąz go powiadomił,, on wiedział ze nie dam rady jej pochować. Wszystkim było nam ciężko zrobić to co należało .Pochowałam ją w swojej mięciutkiej budzie z misiem którego uwielbiała ,,przykrytą kocykiem pod ulubionym rajskim jabłuszkiem .Wciąż ją widzę i słyszę .Dzisiaj mam inną samiczkę choć szukałam identycznej Przypadek sprawił że przygarnęłam następna bidulę męczoną przez dzieci.Choć miała dopiero 6 miesięcy jestem jej piątą panią tak wynika z książeczki zdrowia ..Na imię ma Moli choć wciąż się mylę i nazywam Funią Co ciekawe to ona też uwielbia leżeć pod rajskim jabłuszkiem. Jest bardziej psotna ,nieusłuchana a kopie wszędzie gdzie tylko ją z oczu spuszczę.Kocham ją oczywiście ale to inny juz piesek . Borówki amerykańskiej nie zjadłam do dzisiaj .Nie mogę ,myślałam nawet aby ją komuś oddać ,trzymam ze względu na wnusie. One o tym nie wiedzą a zajadają owoce ze smakiem .Boję się roslin trujących na działce, bo niby instynktownie zwierzęta powinny wyczuwać takie rośliny to jednak nie do końca .Nie chciałabym przeżyć tego powtórnie .
To jest Moli