Gdzie jesteś » Forum » Natura » Cztery łapki - zwierzęta domowe

Pokaż wątki Pokaż posty

Cztery łapki - zwierzęta domowe

Tinka 22:17, 11 mar 2012


Dołączył: 23 mar 2011
Posty: 603
bociek napisał(a)
Tinka, alez piekna kocurra To norwezka czy mainkunka?


Moja kotka była rasy Mainkun.Niestety już jej nie ma,w śród Nas,ale w sercu pozostanie na zawsze..
5 marca minął rok jak odeszła
____________________
Tinka - Moja oaza spokoju
waska 22:22, 11 mar 2012


Dołączył: 04 lut 2012
Posty: 1812
Wczoraj przeżyłam to jak czytałam o kotach Danusi...
Dziś odszedł - zasnął nasz stary kocur Piciek. .. Wydawało się że jest z nami od zawsze. Od dziś go nie ma...
W ten dzień zatesknilam za psem odszedł 3 lata temu był moim przyjacielem przez 14 lat.
____________________
Mój zielony świat malowany roślinami * A jakie są wasz pomysły?
Joanka 22:25, 11 mar 2012


Dołączył: 02 lut 2011
Posty: 9820
Aśka tak mi przykro....
____________________
Joanna Ogrodowy zawrót głowy, czyli początki przygody mojego życia
Matka 22:40, 11 mar 2012


Dołączył: 14 lis 2010
Posty: 7595
____________________
U Matki
Sebek 22:45, 11 mar 2012


Dołączył: 08 lut 2011
Posty: 50262
____________________
Sebek - Coś jeszcze, coś więcej... Wizytówka ogrodu
waska 22:57, 11 mar 2012


Dołączył: 04 lut 2012
Posty: 1812
No i się poplakalam
cały dzień się trzymalam przy dzieciach a jak zobaczylam te minki...
Pewnie zatesknie za nim w ogrodzie... Zawsze spał pod tuja. ..

Idę spać...
____________________
Mój zielony świat malowany roślinami * A jakie są wasz pomysły?
dajana 00:10, 12 mar 2012


Dołączył: 23 sty 2011
Posty: 3750
Zawsze bardzo przezywamy odejście naszych pupilków .Mnie tez nie ominął ten ból .Kochałam wszystkie swoje zwierzęta ale tak jak moją Funię żadnego. Odkupiłam ją w zimie trzymaną w oborze śmierdzącą i zaniedbaną, choć miała dopiero 8 tygodni od handlarza który widać postawił jedynie na zysk .Cieszyłam się naszą wspólną miłością trzy lata Ona tak kochała działkę i na jej nieszczęście borówki amerykańskie Podchodziła do krzaczków i sama pyszczkiem ściągała owoce, uwielbiała je .Kiedy nastała wiosna i zawiązały się pierwsze pąki liści z tej radości po zimie spędzonej w bloku ,,szalała na działce pełna energii Niestety podeszła do krzaczka i zjadła kilka pąków Kiedy krzyknęłam nie wolno, odeszła .Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to będzie przyczyna jej cierpienia .Po dwóch godz zaczęły się wymioty a chwilę po tym biegunka .Była godz 22,.żaden weterynarz nie odbierał telefonu Nie ma u mnie całodobowej opieki nad zwierzętami Nawet gdyby otrzymała pomoc nie uratowało by jej życia Pąki borówki są trujące Po zjedzeniu w żołądku wytwarza się kwas pruski, który uszkadza nerki ,jelita itd Nie miała szans na przeżycie .Odeszła przy mnie na łóżku a ja nigdy nie zapomnę tej traumy Nigdy tez jej nie zapomnę , była wyjątkowa pod każdym względem .Nie mogłam jej pochować ,nie chciałam, bo ona nawet po śmierci się nie zmieniła Tuliłam martwą szlochając z bólu w końcu zawinęłam w kocyk i pojechałam z nią do pracy .Jeżdziłam z nią kilka godz w miejsca które uwielbiała ,na koniec pojechałam na działkę .Na działce czekał już syn ,mąz go powiadomił,, on wiedział ze nie dam rady jej pochować. Wszystkim było nam ciężko zrobić to co należało .Pochowałam ją w swojej mięciutkiej budzie z misiem którego uwielbiała ,,przykrytą kocykiem pod ulubionym rajskim jabłuszkiem .Wciąż ją widzę i słyszę .Dzisiaj mam inną samiczkę choć szukałam identycznej Przypadek sprawił że przygarnęłam następna bidulę męczoną przez dzieci.Choć miała dopiero 6 miesięcy jestem jej piątą panią tak wynika z książeczki zdrowia ..Na imię ma Moli choć wciąż się mylę i nazywam Funią Co ciekawe to ona też uwielbia leżeć pod rajskim jabłuszkiem. Jest bardziej psotna ,nieusłuchana a kopie wszędzie gdzie tylko ją z oczu spuszczę.Kocham ją oczywiście ale to inny juz piesek . Borówki amerykańskiej nie zjadłam do dzisiaj .Nie mogę ,myślałam nawet aby ją komuś oddać ,trzymam ze względu na wnusie. One o tym nie wiedzą a zajadają owoce ze smakiem .Boję się roslin trujących na działce, bo niby instynktownie zwierzęta powinny wyczuwać takie rośliny to jednak nie do końca .Nie chciałabym przeżyć tego powtórnie .

To jest Moli
____________________
Czarodziejskie miejsce na ogród dajany[częśćII]
Martek 00:27, 12 mar 2012


Dołączył: 03 paź 2010
Posty: 12046
Dajano Twoja smutna opowieść bardzo mnie poruszyła.
Sama też mam za sobą rozstania ze zwierzętami - przyjaciółmi .Oczywiście najstraszniejsze rozstanie też wiąże z dwiema suczkami .
Nie pocieszę Cię w żaden sposób,mam pełną świadomość ile dla człowieka znaczą relację z takim stworzeniem.
Chciałam Ci serdecznie podziękować ,że podzieliłaś się wiedzą ,o której ja nie miałam pojęcia .
Mam synów,suczkę i 5 krzaczków borówki amerykańskiej ...
Wypadałoby zastanowić się czemu nie ma takich informacji na etykietach ...??? To nie jest w porządku ...
Pozdrawiam Cię serdecznie i jeszcze raz dziękuję za ostrzeżenie nigdy nie wiadomo co dziecku może przyjść do głowy .Ja jako mała dziewczynka gotowałam potrawy z wszystkiego co rosło na osiedlowej łące ...
____________________
Pozdrawiam Martek :) Kolorowe-rabaty - Wizytówka - Kolorowe rabaty
malgocha1960 07:51, 12 mar 2012


Dołączył: 16 sty 2012
Posty: 3098
Dajano,aż sie popłakałam jak czytałam o twojej suni,przykro mi.Naprawdę ostatnio los cię nie oszczędza,ale trzeba byc dobrej myśli.Też mam na działce pochowanego Kubusia,mojego poprzedniego psa.
____________________
Moje spełnione marzenie Malgocha1960
waska 08:17, 12 mar 2012


Dołączył: 04 lut 2012
Posty: 1812
Jaką smutna historia...
Czytalam plakalam i myślałam jak ja przeżyje kiedyś rozstanie z Edkiem...

____________________
Mój zielony świat malowany roślinami * A jakie są wasz pomysły?
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies