Alu, wczoraj M znalazł jakieś starsze fotki i na podstawie dat zrobienia zdjęć ustaliłam jak to dokładnie było: kupiłam wiosną niedużą sadzonkę, do jesieni albo wczesnej wiosny rosła w doniczce, w maju następnego roku zdjęcie jest jeszcze bez kwiatków, następnego roku już normalnie kwitła.
Tnę ją... tak trochę różnie... W zeszłym roku praktycznie prawie nie była cięta... bo cały czas kwitła.
W tym roku muszę ją trochę przerzedzić, bo nie będzie można do domu wejść
Zbyszku, ja z takimi kuleczkami kombinuję też w innym miejscu - przy wejściu głównym do domu (zdjęcie smutne... ale w niedalekiej przyszłości szarość zostanie zastąpiona kosteczką w kolorze "barwy jesieni")
A bukszpaniki są mojej produkcji - kiedyś, jak jezcze z wózeczkiem na spacery jeździłam, wracałam zawsze z jakąś gałązką i od razu utykałam ją w ziemię. Powstał taki mały ale gęsty szpalerek, tylko że niektóre sadzonki były trochę inne, rosły rzadsze ale wyższe - je właśnie wyszarpałam stąd i posadziłam pod garażem, a te niższe posadziłam w takich kępkach i będę chciała zrobić z nich rząd małych kuleczek:
I tu właśnie, tak jak piszesz podsadzę je chyba jakąś żółtawą żurawką - taką jedną kupiłam we wrześniu na targu.
Druga opcja to taka trawka, ale była bardzo droga. Chciałam ją podzielić, ale mocno się trzymała i bałam się zniszczyć. Wsadziłam tylko tymczasowo, jest do wykorzystania...
Wow, ta glicynia. I po roku już kwitła, kobieto to sygnał! Będziesz Ty miała pięknie Sąsiadka ma glicynię od kilku lat i jeszcze jej nie zakwitła. Twoja jest cudowna. Bardzo mi się podoba, ale boję się, że jej nie opanuję. To strasznie ekspansywne i ciężkie pnącze.
Taką trawkę, jak pokazałaś też mam. Rozmnażam ją w ten sposób, że odłamałam kilka małych bocznych odnóżek i wsadziłam osobno. Szybko się przyjęły, a roślina mateczna nie straciła pokroju.
To się nazywa zaradność i umiejętności, jak łatwo i tanio wyhodować bukszpaniki-spacer z dzieckiem, chwila strachu u sąsiada i do ziemi
Dzięki za info o glicynii, tak czy inaczej szybko ci zakwitła. Szwagierka ma swoją kilka lat i jeszcze ani razu nie zakwitła :/ taka z niej uparcizna
Pozdrawiam
Oj Ty niedobra
Jaka ja byłam nieszczęśliwa, kiedy podczas wielkanocy dwa lata temu ktoś potraktował podobnie moje miniaturkowe jeszcze wtedy krzaczki. Kilka z nich tak zostało poobłamywanych do przystrojenia koszyczka, że nie przeżyły.
Z przymróżeniem oka to piszę, krzaczki były maleńkie, a złodziej bezwzględny. Żeby mieć w koszyk wsadzić musiał pół krzaczka wyrwać.
Na działce u rodziców to co roku ktoś wycinał bukszpan na wielkanoc, bo to był jeden z niewielu bukszpanów na działkach, a potrzeby w tym okresie były wielkie