To pocieszające co piszesz że odbija nawet po przemarźnięciu. A już całkiem mnie cieszy jego żywotność. Czekam na to kwitnienie....uch, czekam....
A ten u Krysi to jak się nazywa ?
U mnie kiedys montany rosły przy wejsciu do domu i jednego roku tez jeden zmarzł ale szybko wypuscił nowe pędy, troche jednak trwało żeby osiągnał dawne rozmiary.Pozdrówka Małgos i do zobaczenia.
Małgoś, zimowy odpoczynek zimowym odpoczynkiem a tu widzę zaczyna się jakiś ruch... Montana...Sweet Summer Love...
No i jakieś małe spotkanie się szykuje....nareszcie !!!