Cmentarze i wszystko co koło nich się działo zajęły mnie mocno, to prawda.
Biegałam i przed i w dniu 1 listopada..cóż taki czas. U nas padało od południa i z każdą godziną mocniej. Popołudniowa wizyta na cmentarzu była już w deszczu...
Teraz odrabiam zaległości w ogródku....liście, liście, liście.....a las za płotem wciąż dosypuje nowe porcje
Korzystam z pięknej słonecznej pogody. Lecę do ogrodu
Pozdrawiam Kasiu serdecznie !
No i dobrze - odpoczywaj, regeneruje siły i organizm na później
Ja lecę teraz znowu do moich liści....od wczoraj je grabię i grabię i grabię,..i wywożę....i końca nie widać
Ja tam "zgrabiłam" liście kosiarką, nawet ze żwirowego podjazdu ... Przemielone do worków i już tylko czekają by je umieścić w miejscu mniej widocznym. Będzie z nich ściółka za dwa lata... Reszta jeszcze na drzewach...
Nic więcej nie robię, ostatnią czynnością będzie jeszcze zakopczykowanie róż i tyle... mam więcej czasu dla dzieciaków i siebie buziaki Małgoś
O rany dopiero wróciłam....6 wielkich worów liści które ledwo wyciągnęłam do ulicy, takie ubite, mokre i ciężkie....no i oczywiście jeden pojemnik na bioodoady, pełniutki z czubem . Na jesień to ja powinnam mieć nie jedną a 10 puszek na bio . Jutro u nas odbierają - mam nadzieję że zabiorą i te wory pełne liści.
Zostało jeszcze dużo liści na drzewach, krzewach zarówno u mnie jak i w lesie za płotem także gdzieś dwa tygodnie może po pierwszych przymrozkach czeka mnie powtórka dzisiejszej akcji
Coś ty Agata u mnie kosiarka nie dałaby rady - pod jesionem to było grubo po kostki
U mnie też jeszcze trawy do powiązania, róże do zakopcowania, meble z tarasu do schowania ( to juź syn zrobi bo ciężkie) no i mogę potem czekać na zimę i na wiosnę