Niesamowita to jesteś ty - bo zapomniałam jeszcze przypomnieć o twoim rosołku z "domowej" kury jak byłam chora w ubiegłym roku - co to mi go na poprawę zdrowia przesłałaś przez posłańca wraz z witamina C .
Zaraz wyedytuje ten post i dopisze bo to też był przejaw bezinteresownej pomocy i troski o mnie twój i Romka
Małgosiu, o akcji ratowania drzewa poczytałam, trzymam kciuki Bezinteresowna pomoc? Jestem za, dobro w dwójnasób powraca, w dodatku otrzymane dobro obliguje nas do posyłania go dalej, do innych potrzebujących (choć niekoniecznie w tej samej formie).
Buziaki
Masz racje - ja tez tak mysle że co posiejesz wokół to i to zbierzesz, jak siejesz nienawiść i zło to ono wraca
Co do drzewa - jestem pełna obaw o zime oraz o to czy przetrwa kolejne wiatry - teraz jesien, zima to będzie jeszcze nie raz wiatr nim szarpał...zobaczymy ...
Poszukałam sobie zdjęć z Twojego jesiennego ogrodu i chyba rok temu było ich więcej. Ten klon przykuł moją uwagę, bo chyba mam podobny, czy to jest taki zwykły, palmowy, niedelikatesowy? Piękny jest, te liści takie płonące.
Czytam też o "niewidzialnej ręce", pamiętam ten program, to była część Teleranka chyba. Miło, że takie "ręce" jeszcze działają.
Z uznaniem wyrażam się o ratowaniu jesiona, każde duże, piękne drzewo na to zasługuje, pozdrawiam.
Witaj Gabrysiu na moim wątku
Tak tej jesieni ewidentnie mniej fotek robiłam i mniej wstawiałam...może to za sprawą deszczowej i zimnej pogody ( ani wrzesień ani październik nas nie rozpieszczał poza drobnymi wyjątkami ) a może nastąpiło takie "zmęczenie materiału" czyli epatowanie tymi samymi obrazkami, ujęciami...ogród jest niewielki i tych miejsc do pokazywania tez niewiele, ogród już dojrzał, urósł i te różnice pomiędzy sezonami nie sa wielkie a z kolei na rabatach tez w tym roku żadnych istotnych zmian nie było...sama nie wiem
Co do klonu to mój palmowy ale z tych "zwykłych" wygląda jak Artopurpureum, mam go od czasów przedogrodowiskowych więc nie pamiętam dokładnie nazwy gatunku, nie zachowałam etykiety. Lubię go bardzo o kazdej porze roku, choć bogatsza w wiedzę i doświadczenie dzis nie posadziłabym go w tym miejscu.
Co do jesiona - to czekam na wiosnę- zobaczymy czy i jak odżyje po zimie z tym uszkodzeniem - ale walczę i nie poddajemy się - i ja i jesion
Tak Bożenko panowie założyli jesionowi takie wzmocnienia z lin, pospinanych karabińczykami metalowymi ale dali mi mało nadziei na sukces....
Na wczesna wiosnę zaplanowali radykalne cięcie części konarów żeby drzewu pomóc - ale czy to da pozytywny skutek....zobaczymy. Dla mnie ważne jest też to że pospinane drzewo nie stanowi teraz zagrożenia dla nikogo, bo przecież w innym przypadku mogłoby się dalej rozdwajać pod wpływem wiatrów które przed nami i w końcu zrobić krzywdę komuś albo zniszczyć ogrodzenie.
W ostateczności wystąpię o zgodę na wycięcie....choć wolałabym nie robić tego...