Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » OGRÓD MARZEŃ...a może tylko MARZENIE O OGRODZIE.....

Pokaż wątki Pokaż posty

OGRÓD MARZEŃ...a może tylko MARZENIE O OGRODZIE.....

yolka 15:19, 19 lis 2017


Dołączył: 08 mar 2013
Posty: 12600
Zdrówka Małgosiu życzę, dbaj o siebie. U mnie też od czasu do czasu szare lokatorki wpraszają się do domu, chyba drzwiami tarasowymi. łapię na łapkę nieżywołapkę
____________________
Ogród z widokiem na jezioro
Margarete 17:17, 19 lis 2017


Dołączył: 04 mar 2013
Posty: 14370
sylwia_slomczewska napisał(a)
Też mi się wydaje , że mysz nie dałaby rady z tym ptasim mleczkiem i chyba aż tyle na raz by nie zmieściła.....oby to nie było coś większego....

No to mnie pocieszyła teraz Sylwia...
Już się boję....a może po prostu tych myszy jest więcej i dlatego tyle zjadły...??!!
____________________
Małgorzata OGRÓD MARZEŃ......a może tylko......MARZENIE O OGRODZIE
Margarete 17:24, 19 lis 2017


Dołączył: 04 mar 2013
Posty: 14370
Agania napisał(a)
Cudo ten berberys...a nie chcesz kotka...nie miałabyś w domu takich niespodzianek

Aganiu - dzięki za komplement. Berberys rzeczywiście co roku wszystkich uwodzi i w realu i tu na forum

Koty lubię ale w domu nie wiem czy chciałabym mieć.Wolę psy zdecydowanie.
U znajomych u których są koty w domu drażni mnie to że one wchodzą wszędzie, i na stół, i na blat kuchenny....to nie dla mnie. Moje kolejne psy były zawsze zdyscyplinowane - nie spały ze mną, nie wchodziły na kanapy czy fotele....choć były ukochane to miały pewne narzucone przeze mnie ograniczenia. Boję się że z kotem to by się nie udało.

____________________
Małgorzata OGRÓD MARZEŃ......a może tylko......MARZENIE O OGRODZIE
Margarete 17:34, 19 lis 2017


Dołączył: 04 mar 2013
Posty: 14370
yolka napisał(a)
Zdrówka Małgosiu życzę, dbaj o siebie. U mnie też od czasu do czasu szare lokatorki wpraszają się do domu, chyba drzwiami tarasowymi. łapię na łapkę nieżywołapkę

Hej Jola!

U mnie też przez taras weszły pewnikiem. Wiesz jesienią ciągną do ciepła a ja jak coś robię w drugim końcu ogrodu to drzwi tarasowe są uchylone to mają swobodę, psa nie ma, kota też nie....
Próbowałam że zwykłymi łapkami ale jakoś mi się nie łapią. Wyjadają tylko to co im tam na przynętę kładę i tyle. Podziwiam cię że ty sobie z tym radzisz.
Zobaczymy jak ta żywołapka da radę
Buziaki!
____________________
Małgorzata OGRÓD MARZEŃ......a może tylko......MARZENIE O OGRODZIE
Nikita 19:23, 19 lis 2017


Dołączył: 03 sty 2014
Posty: 5919
Małgoś zdrowiej kobieto...bo się martwię o ciebie.
Ja na kaszel piję ciepłe mleko z masłem i miodem - zawsze pomaga. Dwa, trzy dni i po kaszlu. Wiem, że są różne opinie o takiej miksturze, ale na mnie działa niezawodnie. Może spróbuj wypić na noc.
Może coś potrzebujesz? Jakieś zakupy? W razie czegoś to masz telefon i nie wahaj się go użyć. Dzwoń!!!

A na myszy to tylko kot z wbudowaną aplikacją "polowanie na myszy". Może pożycz kota od sąsiadów na kilka godzin dziennie...wyłapie twoje szare łakomczuszki i wróci do siebie.
Ja kiedyś miałam szczura w garażu. Potrafił mi wygryźć dziurę na podłodze w betonowej wylewce...masakra. Pomogła trutka. A właściwie mix trutek, bo wykupiłam wszystkie dostępne w sklepie i wysypałam razem. Po trzech dniach szczur leżał martwy na podłodze (potwór miał wielkość dużego kota) a całe miasto słyszało jak darłam się uciekając z garażu. Tata musiał się zająć usunięciem martwego gryzonia.

____________________
Nikita -Szmaragdowy Zakątek / Wizytówka / Wizytówka-portrety host
jankosia 19:23, 19 lis 2017


Dołączył: 20 mar 2014
Posty: 3124
A widzisz, wniosek z tego taki, że raz otworzone ptasie mleczko musi zostać zjedzone w całości
Ja się gryzoni strasznie brzydzę i chyba z tego powodu zawsze wywęszę ich obecność Mój małżonek się śmieje że jestem jak pies tropiący, bo on nic nie słyszy, nic nie widzi, nic nie czuje, koty leżą spokojnie a ja... ja chodzę po domu i wącham ściany Może i wygląda to komicznie ale zawsze dojdę do tego w jakich rejonach się ukrywa Żal mi tych zwierzątek bo oczka mają przekochane, są małe, bystre i fajne po prostu, ale mi by nic przez gardło nie przeszło jakbym sobie wyobraziła że mysz mogła po tym przejść. No tak już mam i to silniejsze ode mnie- coś jak Bogdzia i kury
____________________
Monika. Gdybym tylko mogła nie wychodzić z ogrodu...
Margarete 00:29, 20 lis 2017


Dołączył: 04 mar 2013
Posty: 14370
jankosia napisał(a)
A widzisz, wniosek z tego taki, że raz otworzone ptasie mleczko musi zostać zjedzone w całości
Ja się gryzoni strasznie brzydzę i chyba z tego powodu zawsze wywęszę ich obecność Mój małżonek się śmieje że jestem jak pies tropiący, bo on nic nie słyszy, nic nie widzi, nic nie czuje, koty leżą spokojnie a ja... ja chodzę po domu i wącham ściany Może i wygląda to komicznie ale zawsze dojdę do tego w jakich rejonach się ukrywa Żal mi tych zwierzątek bo oczka mają przekochane, są małe, bystre i fajne po prostu, ale mi by nic przez gardło nie przeszło jakbym sobie wyobraziła że mysz mogła po tym przejść. No tak już mam i to silniejsze ode mnie- coś jak Bogdzia i kury

Ja też się brzydzę gryzoni i rzadko - jak na okres mieszkania tutaj - miałam czy mam z nimi w domu do czynienia. Mam za to fajną opowieść o jednym takim spotkaniu.
Pierwszy raz miałam mysz w domu jakieś 14 lat temu, była malutka, widziałam jak przez taras wpadła do pokoju szumnie zwanego gabinetem i tam próbowaliśmy ją dorwać. Mąż nastawił 2 łapki, uszczelniliśmy drzwi i wyjechaliśmy na kilka dni z domu na wesele. Po powrocie przynęty były lekko nadgryzione ale mysz się nie złapała. Ponawialiśmy próbę przez kilka dni z rzędu i nic. Zapomniałam o tej historii, myślałam że gdzieś sama uciekła. Minęły że trzy może cztery lata. Musiałam przejrzeć kiedyś broszury i notatki z wcześniej odbytego szkolenia, które leżały na otwartej półce w gabinecie. Przeglądałam kartkę po kartce i nagle wyleciało mi spośród papierów coś na podłogę. Wyglądało jak szaro-bury kawałek włóczki albo pokrzywiony, cienki patyczek. Przyjeżdżałam się i....Eureka! To był wysuszony na wiór i spłaszczony sam szkielet myszki, cały z maleńką czaszką, łapkami i ogonem. Myszka była niewielka - zdechła i wysuszyła się na wiór. Poległa że tak powiem w okolicznościach "naukowych". Nie śmierdziało ani nie było żadnych śladów jej obecności, nawet pies nie dawał znaku że ją tam wyczuwa....
Mało tego - przecież sprzątałam i odkurzałam wielokrotnie te papiery, nigdy ich jednak nie kartkowałam dlatego jej wcześniej nie znalazłam.


Mi też ich żal dlatego stawiam na tą żywołapkę - zobaczymy
____________________
Małgorzata OGRÓD MARZEŃ......a może tylko......MARZENIE O OGRODZIE
Margarete 00:36, 20 lis 2017


Dołączył: 04 mar 2013
Posty: 14370
Nikita napisał(a)
Małgoś zdrowiej kobieto...bo się martwię o ciebie.
Ja na kaszel piję ciepłe mleko z masłem i miodem - zawsze pomaga. Dwa, trzy dni i po kaszlu. Wiem, że są różne opinie o takiej miksturze, ale na mnie działa niezawodnie. Może spróbuj wypić na noc.
Może coś potrzebujesz? Jakieś zakupy? W razie czegoś to masz telefon i nie wahaj się go użyć. Dzwoń!!!

A na myszy to tylko kot z wbudowaną aplikacją "polowanie na myszy". Może pożycz kota od sąsiadów na kilka godzin dziennie...wyłapie twoje szare łakomczuszki i wróci do siebie.
Ja kiedyś miałam szczura w garażu. Potrafił mi wygryźć dziurę na podłodze w betonowej wylewce...masakra. Pomogła trutka. A właściwie mix trutek, bo wykupiłam wszystkie dostępne w sklepie i wysypałam razem. Po trzech dniach szczur leżał martwy na podłodze (potwór miał wielkość dużego kota) a całe miasto słyszało jak darłam się uciekając z garażu. Tata musiał się zająć usunięciem martwego gryzonia.


Dziękuję za troskę. Staram się wyzdrowieć ale idzie mi średnio - nic innego mi nie dolega tylko kaszel, ale za to jaki ....

Na kota w domu chyba się jednak nie zdecyduję.

Opowieść o twoim szczurze wcale mi nie poprawiła humoru, szczególnie że dziewczyny piszą że to co u mnie buszuje to może nie być mysz...no to co...??!! Szczur !!!?? Czy jeszcze coś...??!! O rany - jak ja się tego czegoś pozbędę.....na samą myśl skóra mi cierpnie
____________________
Małgorzata OGRÓD MARZEŃ......a może tylko......MARZENIE O OGRODZIE
zawitka 08:15, 20 lis 2017


Dołączył: 18 lut 2012
Posty: 14060
Gosia przeczytałam o chorym drzewie ,U mnie sosna piękna duża pękła kilka lat temu na wiosnę z mrozu .Szczelina była 5 cm od góry do dołu .ale w pniu .Też ratowałam . chemią kilka tygodni a potem całą dziurę zaklajstrowałam silikonem wciskając mocno do środka żeby soki nie leciały .Ciekło z niej ze 2 lata a dziś już te dziury zalepiałam .Jeszcze wiosną cieknie ale już tylko na dole więc nożem czyszczę i nowy silikon daję .Ale cały czubek scięłam bo to gruby pień .Bałam się że wiatr je przewróci na ludzi.Rośnie żyje i cieszę się że jest;d U ciebie trzeba go z scisnąć ale do środka oprócz chemii daj silikon on zaklei pory i soki nie będą spływać To taka moja praktyczna rada .Powodzenia
____________________
Połowa działki - czyli mam powoli dość cz. II** Część I
popcorn 10:30, 20 lis 2017


Dołączył: 05 sie 2011
Posty: 33171
Zdrowiej Gosia!

Myszy, brrr! Trutka? Kot?
powodzenia!
pozdrawiam
____________________
Mój nowy ogródek
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies