Dziewczyny dziękuję za odwiedziny i mile slowo.
Ogród jest coraz bardziej tajemniczy, a Aniu Monte Jaśko faktycznie nie zajmuje całego czasu, ale reszte zajmuje Dorotka i roboty domowe. A ogrodek dziczeje. W ogrodku nie kiwnelam palcem od poczatku wrzesnia, ani jednej cebulki nie wsadzilam, troche lisci z roz z plamistoscia poobrywalam, powycinalam przekwitniete kwiaty, ale chwast taki zachodowałam, że az wstyd. A trzeba do zimy sie jakos przygotowac.
Mały jest zupelnie inny niż Dorotka, ma kolki o każdej porze dnia i nocy, zanosi się płaczem aż po rozrywające serce łkanie, łzy stają mu w oczkach. Na początku z bezsilności płakałam razem z nim. Teraz trochę okrzepłam, ale psychicznie cięzko, gdy dziecku nie można pomóc. Trzeba bardzo dużo go nosić, jak zaśnie - trudno odłozyć, czasem nawet trudno usiąść z nim, bo wyczuwa zmiane rytmu (pomimo ze mam bujany fotel), bo buja już inaczej. Czasem do 14-tej nie mogę się przebrać. Często zasypiam na siedząco przy karmieniu. Ciezkie te początki. Pocieszam się, że bedzie lepiej.
A Dorotka jak zwykle nie chce jesc i od konca sierpnia nieustannie kaszle, raz intensywniej, raz mniej intensywnie, ale generalnie przewlekle. W miedzyczasie przeszla zapalenie oskrzeli, antybiotk. Pulmonolog mówi, że w drogach oddechowych czysto. Ale kaszel wciąż jest. Przy małym dziecku to dodatkowy stres
Znalazłam na spacerze coś takiego, czy to przetacznik kłosowy? Wysokość ok. 60-80cm.