Napia, dziekuję. Dawno do Ciebie nie zaglądałam, ale zwróciłam uwagę, że jesteś aktywna, bo często pojawiasz się ze swoim wpisem tam, gdzie ja po porade szybko biegne, np. u Vivy

Zycze powodzenia z rozami i nietylko
Zabrałam się wreszcie za porządki... jesienne. U mnie wszystko zimowało pod swoimi kołderkami, jedynie róże (zresztą bez 10 szt. bo zabrakło mi kompostu, a ten kupiony przezimował w garazu w workach, bo juz czasu na rozłożenie nie było), glicynię, budleje i pustynniki zakopcowałam. Teraz muszę te wszystkie badyle i liscie usprzatnac - roboty co niemiara, pocieszam się twierdząc, że tak po angielsku zrobiłam i to zdrowiej dla roślin

Ale, ale, są też i inne plusy. Radość jest większa niż jesienią, żeby nie napisać, że jesienne porządki to wręcz smutek, bo tylko widać obumieranie i przemijanie. Tymczasem wiosną - odgarniam liście i co widzę? A no to np:
Lilie zaczęły wychodzić. Ostróżki, które myślałam, że mi wypadły żyją. Sama radość! Oczywiście kocimietka pod badylkami ma małe różyczki nowych, wygrzanych pedów, szałwia maleńkie listki wyhodowała, floksy, marcinki, orliki odbijają, a tawułki już mają nabrzmiałe guzy przyszłych gałązek. Gdzieniegdzie wychodzą tulipany, narcyzy, hiacynty. Itp.Itd. Wolę porządki wiosenne.
Budleje (mam 3 szt, ok. 1,7m )ładnie przezimowały, mają pełno listków, ale bedę ciąć za radą Madżenki i ANi-Monte, aby pokrój miały ładny:
Przeogromnie cieszą mnie też róże, które nie wymarzły. Podmarzła jedynie Elfe i o dziwo Rosarium Uetersen, wyciełam te gałązki.
Oczywiście są i zauważalne straty. Tu prym wiodą powojniki. Niestety znów ze 3 szt straciłam. Przy sprzataniu okazało się, że ich pedy są martwe i wychodzą z ziemi
Pryskałam na razie tylko RH dolistnie za radą Bogdzi. Nie robiłam żadnych innych zabiegów, bo i nie mam preparatów, no i na bałagan pryskać nie bedę, bo przecież mija się to z celem (pryskać na suchelce, które wysprzątam - jak mniemam)
Trzymam kciuki, oby mrozy nie wróciły. Bo dopiero narobiłyby szkód.