U nas swego czasu, jak osiedle było w miarę świeże, ludzie normalnie wycieczki rowerowe sobie robili... no bo cisza, spokój i pogapić się na "nowe" sobie można

a że nasza działka narożna to niektórzy byli tak bezczelni, że na pedałach rowerowych stawali i szyję wyciagali aby dojrzeć co za betonowym płotem (swoją drogą dziekuję eMowi, że namówił mnie na ten betonowy płot bo chciałąm z siatki ogrodzeniowej - to dopiero by bylo zero prywatności

)
Na czas obecny mam spokój - tuje tak porosły zakrywając szczelnie cały ogród, że dojrzeć coś to naprawdę trzeba by było być mega wścipskim

i kawę w gaciorach ze spokojem można wypić na tarasie