Ja też.......bo ile razy jestem w jakims centeum ogrodniczym to kupuje nawozy a potem oczy mi latają albo za roslinami...... tak jest najczęściej........ albo za donicami.......i wychodze szybko żeby sie skusic i....dozownika znów zapominam kupic....a rece od konewki mi sie wyciągaja do ziemi........ a do tego sąsiedzi mi wspólczujacym głosem pytają " po co podlewać? przeciez widac że zbiera sie na deszcz, zapowiadali przeciez...itp..." a ja własnie dlatego latam z tym nawozem w konewce, że bedzie padac i dobrze i szybko nawóz wsiąknie do korzeni....eh...

Mam taki pojemnik pod wąż...i zapomniałam, że mam. I też zasuwam z konewką...
To jak by mnie jeszcze ktoś napisał ile tego florowitu tam lać??? Rozcieńczać wodą??? Czy jak...

Pozdrawiam Marzenko

Edit...już doczytałam.

Madżenn, jak u Ciebie za płotem? Jak graby. Trzeba Gabrysię pocieszyć. U niej coś jest nie tak z wodą.

Tytus... może bez tego no... ale jaki ma ogród.. wszystkie suczki jego