Przeprasza, źe Wam nie odpowiadałam, ale to trudny czas dla mnie. Mocno jestem zabiegana w pracy, wigilia u mnie , a dzisiejsza noc cala nie przespana.... Tytus w nocy nam zachorował, obawialiśmy się że mial zawal albo niewydolność oddechową.... Nie mógł się ruszać, oddychać.... Okazało się źe to silny atak bólu kręgosłupa, gdyź ma sztywne tylne lapy.... Kilka godzin w klinice weterynarii i juź jest lepiej. Cała noc cała rodzina przeplakała, bo nasza poprzednia suczka nagle zmarła na niewydolność płucną mimo, źe wcześniej nie chorowała....
Ale już po zatrzyku jest lepiej, Tytus jak nie tytus.... Nie szaleje, tylko lezy i odsypia zarwaną noc. Już zaczął się poruszać i jeść...ale i tak czeka nas rezonans i tomograf aby dokładnie stwierdzić, ktory odcinek kręgoslupa jest uszkodzony...
Gdy już doszliśmy do siebie to zaczelismy pichcenie: ugotowany jest barszcz, pstrągi do wędzenia moczą się w zalewie, pieczeń zapeklowane, śledzie w zalewie z oliwy, Sernik z brzoskwiniami i brownie upieczone, świeża cytrynówka zrobiona

Jutro rano idę do pracy, po przacy dalsze pichcenie do nocy gdyż dziadkowie zjadą juz przed 12 w Wigilie. Zatem zmykam pakować prezenty, składać pranie bo mi czasu brakuje....
Wrócę do Was pełna energiii w święta , ze zdjęciami

bo na razie to ja jak nie ja.....