wielka niespodzianka mnie spotkała. Ze dwa, może trzy lata temu kunpiłam w Biedrze takiego wiciokrzewa marmurkowego (tak mi się ze względu na wygląd kojarzy, a matkę gdzieś mam w kajeciku). Taki wybiedzony był bardzo i kupiłam bez większej nadziei na sukces, ale, że grosze kosztował to zaryzykowałam. Posadziłam i czekałam, czekałam i czekałam. W końcu spisałam go na straty, aż w końcu o nim zapomniałam. Kilka dni temu zerkam sobie z tarasu to tu, to tam, patrzę a on tuż pod nosem mi rośnie - studzienkę oplata



. Ale miła niespodzianka
śliczny ma kolor unerwienia. Obok rośnie zwykły, zielony
kolejna niespodzianka jest jeszcze. Rok temu dostałam od Abiko sadzoneczkę azalii Chanel, bo Jej się ukorzeniła (myślałam, że ja jestem kozak w ukorzenianiu, a Abiko się robią sadzonki azalek bez Jej ingerencji, to jest coś

).
takie maleństwo, a wyprodukowała kwiatunia