Jeszcze kilka lat temu w moim ogrodzie królowały byliny, ogromne różowe i białe floksy, liliowce, kosmosy i naparstnice a jesienią astry i marcinki. Od wiosny do jesieni moja frontowa rabata była pełna kolorowych kwiatów. Gdy jesienią wycinałam ostatnie łodyżki przekwitłych marcinków, rabata zamierała, robiło się pusto a goła ziemia straszyła aż do wiosny gdy zaczynały pokazywac się tulipany. Wtedy nie miałam tej wiedzy co teraz,nie było Ogrodowiska, Danusiowych porad i inspiracji, nie myślałam o tym, że byliny powinny być wkomponowane w tzw zimozielony szkielet, który zdobi rabatę cały rok i podkreśla piękno następujących po sobie kwiatów. Gdy ruszyła budowa naszego domu, rośliny porozdawałam. A teraz gdy przeglądam piękne ogrody Ogrodowiczan w których znowu pojawiają się kosmosy, tojeść czy krwawniki z sentymentem wspominam te czasy bylinowej rabaty jednocześnie żałuję,że nie zachowałam choć części dawnych nasadzeń....
Ostatnia wizyta w ogrodniczym zakończyła się kupnem liatr, naparstnicy, piórkówek, turzycy frosted curls i.... dwóch opakowań nasion kosmosów
Różowe liatry posadziłam między cyprysikami