Moje poszukiwania drzewa, które miałoby wypełnić przestrzeń między śliwą a ambrowcem i najważniejsze- przysłonić gołębnik sąsiada dobiegły końca- przynajmniej na razie

. Chciałam aby drzewo różniło sie od pozostałych, marzyły mi się żółte liście- niestety w tej materii wybór praktycznie niewielki

Pierwszy szał był gdy zobaczyłam buka aurea pendula szczepionego, ale po pierwsze cena!!! a po drugie liście przypalone były od słońca co mnie skutecznie do niego zniechęciło. Póżniej w oko wpadła mi brzoza Schneverdingen Goldbirke i długo zastanawiałam się nad nią ale w końcu mój wybór padł na.... Robinię Frisię.... Gdy zobaczyłam to drzewo o niezwykle intensywnie żółtych liściach od razu oczami wyobraźni

widziałam jak idealnie wpasowuje się w przeznaczone dla niej miejsce... no sami spójrzcie

Tu jeszcze przed :
I po:
Na tle szmaragdów zrobił sie fajny kontrast i nie muszę patrzeć na gołębnik sąsiada

yupiiii

Niestety dopiero później dokładniej doczytałam,że drzewo wcale takie małe nie będzie jak zapewniał mnie sprzedawca

. I to jest problem bo miejsca za dużo tam nie ma a w niedalekim sąsiedztwie rośnie przecież śliwa wiśniowa i ambrowiec.Dwa dni zastanawiałam się czy jej nie zwrócić a gdy doczytałam,że robinia jest na Danusiowej liście drzew niepolecanych to jedną nockę miałam bezsenną tak intensywnie myślałam co zrobić


. W końcu decyzja zapadła- drzewo zostaje, będę je intensywnie cięła na wiosnę a gdy się okaże, że nie będę umiała nad nim zapanować -przeniosę lub po prostu usunę. W tym czasie podrosną szmaragdy i całkowicie zasłonią to co powinny.