HURA- wygrana Całą głowę podrapałam z nerwów. Dobrze, że mieszkam daleko od wsi- na polach tylko zwierzyna.
Kasiu ale emocje...nawet jak nie wygramy to już wysłaliśmy Ruskich do domu
Ty nie ściemniaj, tylko hortki pokaż Buziaki i uściski
I co z tego, że pokazałaś...dawno to było przecież. Piękne są, pokaż znowu
Rozchodnika kochana- masz wziąć.
Więcej zdjęć nie zrobiłam. Ale za to zrobiłam rewolucję w szkółce wywracając się pomiędzy "krzoczki" , "trzasłam" aparatem i nie tylko o płyty chodnikowe- aparat przełączył się tylko na kartę i nie pozwalał zdjęć więcej zrobić. Wprawdzie głowa nie ucierpiała, a tylko trzy kończyny , ale nie mogłam wyczaić tych zdjęć. Przygoda skończyła się nieźle, bo poznałam jeszcze lekarzy pszczyńskiego szpitala, którzy oznajmili, ze żyć będę. Na razie jestem zwolniona od wszelkich prac, bo nadgarstek "trachniety" i lewe kolanko domaga się RTG. O rany, no cuda tam, kiedyś musze się wybrać, koniecznie a wy znowu macie fajne spotkanie
Od ciebie też Kasiu? no to jak Gosia nie miała, to teraz się zaopatrzy