Banana troszku trudno było " uchwycić " w jego z leksza roplaszczonym stanie ... Zresztą w znacznej części był zdrapywany z kurtasi Alinki ...

Zresztą Alinka niezmiernie się cieszyła , ponieważ jak " obrabiała " banana w łazience ( bez podtekstów plizzzz )... to jedna Kobitka Jej powiedziała ,że sama załatwiła w taki sam sposób dwa jogurty dla dzieci ... Stąd Alinka była szczęśliwa że ma rozdziabanego w plecaku i na plecach tylko , TYLKO banana

hehe, no uśmiałam się z tym bananem, a wszystko przeze mnie bo to ja kupiłam Alinie, a raczej zapakowałam jej go do koszyka, jak zobaczyła, że ja też kupuję... no i potem było na mnie.
Alinka, melduję, ża ja swojego dowiozłam do domu w walizce w całości...bo też nie zjadłam...tak właśnie kupuje się oczami i żołądkiem (po nartach a przed obiadokolacją )

No to jeszcze ja dorzucę porcję fotek z naszego bardzo udanego spotkania na nartach

Od lewej: Finka-czyli Marta, Mała Mi-czyli Ania Asc, Madżenka , Enya-czyli ja Anita i Rench- czyli Renata.



Urocza Alinka



A to ja- czarny ninja



Widok z soboty z Kotelnicy na cały kompleks

A w niedzielę jak sypnęło śniegiem, to cały dzień padało, ale po południu warunki narciarskie się poprawiły. Ale bez maski i gogli ani rusz. Teraz to faktycznie byłam jak ninja


Zobaczcie jak pusto na stoku zrobiło się po 16.30 w niedzielę

Pięknie się prezentujecie

Anitka czy w niedzielę w południe wyratrakowali trasę czy mnie oczy mylą?

Powiem tylko że było tak wesoło, źe ja ani jednego zdjęcia aparatem nie zrobiłam. Jakieś marne fotki mam w komorce to ję wkleję wieczorem.

Chciałam oficjalnie , wszem i wobec podziekować Małej Mi za ogólnoogrodowiskowy instruktaż narciarski. Uczyła dzieciaki jeżdzic z anielską cieprliwościa i wrodzoną sobie energia. Jeżdżącym udzielała cennych wskazówek? Dzieki Ani nie będę polować na chomiczki na stoku
A powiem Wam, że tak jak jeździ Mała Mi to raz w życiu w Austri widzialam kobiete instruktorkę narciarstwa lub zawodniczki na stoku.. Marta Finka to również miszczyni ! Więc warto przebywać z dziewczynami aby chociaż ciut od nich sie nauczyć.

Gdy przeczytałam, ze Mala Mi zdiagnozowała problem w samochodzie to ja wymiękłam

Wszystkim uczestnikom weekendowego spotkania bardzo dziekuje za wspolnie spędzony czas. Bardzo z Wami wypoczęłam i doładowałam akumulatory Nie ukrywam, że już mam ochotę na powtórkę.
Będę szukała w lutym miejsca w Spindlerovym , kto bedzie chciał to do nas dolączy

Ps. Mój M stweierdził, że super ekipa i mam gwarancje, ze będzie moim kierowcą na kolejne spotkania

Anita no wreszcie kije zobaczyłam u Ciebie!

Marzena2007 napisał(a)

Anitka czy w niedzielę w południe wyratrakowali trasę czy mnie oczy mylą?

Powiem tylko że było tak wesoło, źe ja ani jednego zdjęcia aparatem nie zrobiłam. Jakieś marne fotki mam w komorce to ję wkleję wieczorem.

Nie wiem, jak to się stało, ale popołudniu było jakby mniej muld na stoku i znacznie lepiej się jeździło. W końcu można było przyspieszyć i ze zjazdu na zjazd wg mojego M szło mi coraz lepiej. Dociskałam kolanka jak trzeba i jeździłam szerzej i szybciej I uda nie bolały. Jak bym tak dłużej poćwiczyła to przestałabym się tak męczyć, jak na początku. Ale po 2 letniej przerwie trudno mi było nabrać techniki i swobody. Jest jednak dla mnie nadzieja, jak powiedział mój cierpliwy M

Za jego namową wzięłam kije, bo generalnie mam problem z koordynacją i wydawało mi się, że kije mi przeszkadzają, ale jednak lepiej

finka napisał(a)

Anita no wreszcie kije zobaczyłam u Ciebie!

I ja widziałam Chyba wasze wskazówki również podziałaly

Wydaje mi sie że ratraki przejechaly, buuuuu takie warunki to ja lubię..... A nie kaszę i muldy.... Ale Mala Mi obiecała nauczyć mnie jeżdzić po muldach, huuura