Ta roślinka to pustynnik. Sprzedawcy mówią, że łatwa w uprawie, zeby tylko jej nie przelać. Bo ona lubi pustynne stanowiska. Ja wcale nie uważam ją za łatwą w uprawie. Kupiłam kilka sztuk, zapłaciłam dość drogo, posadziłam w kompostowej ziemi, obłożyłam wgłębienie siatką, żeby nic ich nie zżarło. Po zimie skiełkował jeden marny samymi listkami. W kolejnym toku znów same liście, w trzecim roku pokazał się jeden kwiat. W tym roku jest 5 kwiatów. Przy sadzeniu trzeba korzenie rozłożyć na płasko tek jak ośmiornica. Obecnie bardzo mnie cieszą kwiaty pustynnika, ale kupiłam 6 korzeni a tylko 1 jest sadzonka.
Dorotko, cudna ta roślina, tak myślałam że to pustynnik, słyszałam że trudny w uprawie, ale myślałam że może jednak coś innego. Dorotko gdzie kupowałaś, w internecie czy w sklepie ? Kolor ma piękny, niespotykany
Mam nadzieję, że jak zmienię nawóz piwoniom wreszcie zaczną uczciwie kwitnąć, teraz najbardziej dokucza susza i ciągłe wiatry. Trawnik już nie jest soczyście zielony, nie mam na tyle wody w studni, żeby ratować wszystko. Czasem zastanawiam się, czy to wszystko warte jest tego zachodu, pracy, wydatków, ciągłej walki z przyrodą. Wiosną lało bez pamięci, było zimno, no i dwa razy zmroziło młode roślinki. Ledwo się to wszystko wzięło w garść to znów słońce pali, wiatr suszy i długotrwały brak opadów deszczu. Naparstnice i ostróżki dziękują.
Jaśmin mam w kilku miejscach, jego zapach dolatuje do altany, chociaż nie rośnie w bliskim sąsiedztwie. U mnie w ogródku sporo jest takich babcinych roślin. Prawie wszystkie piwonie dostałam od babci z zapowiedzią "tylko nie zmarnuj" u mnie rosną a w ogródku, który uprawiała babcia nie ma po nich już śladu.
Bardzo mi miło, szkoda, że mnie nie wszystko się podoba. Ciągle coś zmieniam, zapisuję jakieś pomysły, po prostu staram się. Takie słowa motywują do jeszcze większej staranności.
To lato obfituje w wysyp komarów, nie dało się usiedzieć w altanie. Kupiłam czarną firankę na metry w sklepie z firankami. Dookoła altany powbijałam malutkie gwozdyczki i powiesiłam na nich firanki. Gdy sezon się kończy nie wyrywam gwoździ tylko ściągam firanki. Dla obciążenia, żeby nie fruwały poprzypinałam na dole spinacze do bielizny, nimi też "zamykamy "altankę.
Zwykle się solidaryzowałam z Tobą bo u nas też susza od kilku lat i w środku sezonu wszystko wygląda na bardzo zmęczone i nijak pokazać coś ładnego. Ale ten rok jest inny i chyba pierwszy raz od dłuższego czasu będę się cieszyć kwieciem. Deszcz nas w końcu nie omija. Za to pielić nie nadążam.
Ty w tym wszystkim jednak umiesz swój ogród tak pokazać, że nie widać tej suszy. (wiem trochę, że tak się da). Coś tam widać na trawniku ale to tylko pokazuje, że trawnik to bardzo wymagająca rabata. Ja zostawiłam u siebie już tylko kawałek, reszta szlaków komunikacyjnych, ścieżek, chodników jest nieżywa (żwir, kora, kamienie itp.). Nie mam tyle wody by podlać rabaty a co dopiero trawnik. Rozumiem więc Twoje rozterki. W każdym razie mi się bardzo podoba to co pokazujesz
Miło, że wpadłaś do mojego ogródeczka Właśnie dziś u nas troszkę padało, ale to wszystko mało, nadal jest sucho. Może trawnik troszkę się zazieleni. Roślinki podlewam kilka razy dziennie. Mam przyzwolenie na włączenie się pompy 3 razy, później mogła by się pompa zapowietrzyć z braku wody. Fajnie, że chociaż u Ciebie deszczyk podlewa, u mnie ta wiosna jakaś strasznie pokręcona.
Mój eM broni trawnika jak lew, a jest go sporo. Teraz po usunięciu wierzby, która rosła na środku podwórka trawnik wygląda na bardzo duży. Wczoraj trochę przed deszczem wiało, a po deszczu okazało się, że wierzba pękła na pół.
Cieszę się, że podoba Ci się to co pokazuję.
Dziś wzięłam się za szycie pokrowców na poduchy z krzeseł ogrodowych, oczywiście z motywem kwiatkowym, jak mi wyjdzie szycie to pokażę efekt moich wypocin.