Ale tu ruch u mnie. Nieprzyzwyczajona jestem

.
Wrzesień nas rozpieszcza ładną pogodą, więc ja już sadzę od tygodnia, bo później nie uśmiecha mi się w deszcu i zimnicy sadzić. Dzielę sobie pracę, dopuki da się coś jeszcze po pracy zrobić.
Na pierwszy ogień idą narcyzy, hiacynty i krokusy.
Te na które trafiam czasami w ziemi mają już sporo korzeni, więc myślę, że nie jest za wcześnie.
Kolejne będą czosnki, a na końcu tulipany.
Część sadzenia zostawiam jednak na czas po pierwszych przymrozkach, szkoda mi sadzić np. w zawilcach.
Największym wyzwaniem jest jednak posadzenie czegokolwiek za oczkiem.
Ziemia jest tam sucha i bardzo zbita, a na dodatek busz wszędzie, że nogi nie ma gdzie postawić.