Wszystkim "łałującym" i "ochającym"

na tulipany, zwłaszcza włochacze, dziękuję w imieniu tychże.
A wiecie, że w zeszłym roku o tej porze roku nie miałam w ogrodzie prawie wogóle kwiatów, żadnych kolorów. Kwitły chyba tylko barwinek prymulka i kaczeniec.

Tak wtedy strasznie zapragnęłam wiosennych kolorów. Tych tulipanów właśnie, krokusów, czosnków...

W tym roku są. Straszliwie cieszą i powodują, że mam ochotę gnać do domu, do ogrodu. Echhhhh. Wiosna!