Nie mogę się powstrzymać i muszę się pochwalić roślinką domową - dostałam w prezencie. Odczekałam tydzień, czy odreaguje przeprowadzkę z wielkiego miasta na wieś Paprotka ma się dobrze.
Beatko, tu nie chodzi o paprotkę, tylko jej gabaryty. Miała iść na śmietnik, ale mój M postanowił ją uratować i przywiózł mi z wojaży. Miała stać w jadalni, ale tam było za mało miejsca. Tu ma mniej światła, dlatego nie wiedziałam, czy będzie jej tu dobrze.
Przed chwilą zamówiłam cebulki tulipanów - 100 szt biało-różowych. Zmieszam z tymi z Biedronki, które wcześniej kupiłam. To będzie pierwsza wiosna z moimi tulipanami.
Paprotka rzeczywiście duża i potrzebuje dużo miejsca i światła. Moja jak miała za mało światła to marniała.
Jeśli chodzi o tulipany to tak jak u mnie . Nie mogę się doczekać wiosny i jak to wszystko zakwitnie
Doniu, jak czytam u innych dziewczyn, to moje 100, to zaledwie troszkę. Zamówiłam w jednym gatunku różowo-białe,z dostawą wyszło po 40 gr za cebulkę, więc podobnie, jak w B.
Więcej zamawiać nie będę, ale ta ilość dość długo mnie męczyła
Aniu, lubię dostawać kwiaty. Niekoniecznie kolorowe
Kiedyś paprotki mi marniały, potem dostałam od mojej babci sąsiadki paprotkę, najpierw marniała, teraz pięknie rośnie, a babcia sąsiadka niestety nagle odeszła, poczciwa i mądra kobieta, więc tym bardziej z paprotką rozmawiam, żeby rosła.
Ciekawe doświadczenie miałam w tym roku: Rozsadzałam wiosną paprotkę i rozdzielałam na 3. Jedną zostawiłam w kuchni (pięknie rośnie), dwie wyniosłam na północne okno do syna. Latem, kiedy pięknie się rozrosły, szwagierkę obdarowałam jedną z dwóch i w ciągu tygodnia jej cała zmarniala. Caluteńka, bez jednego liścia jej została. A moja na północnym oknie i ta w kuchni dalej pięknie rośnie. Nie wiem dlaczego jej zmarniała, ale podobno paprocie nie rosną w każdym miejscu. Szwagierka narzeka, że jej ostatnio żadne kwiaty w domu nie rosną.
Za to nie lubię paproci w ogrodzie, bo mi się brzydko z kleszczami kojarzą