Mam podobne doświadczenia z martagonami co Magda, też chyba się skuszę na porządne cebule.
Przepiekne są te kosaćce luizjańskie, muszę co nieco o nich poczytać.
Dziękuję lubię bajki, ostatnio zachwycałam się "Naszym Magicznym Encanto" a przypominam, że jestem po 45 roku życia i moje dzieci dawno pełnoletnie.
Także takie komplementy chętnie przyjmuję
W podzięce opowiem historyjkę ogródkową.
Posadziłam w szklarni pomidory w donicach. Ponieważ było im za ciasno 4 sztuki upchnęłam w gruncie z czego dwa pod śliwą Uleną.
Śliwę Ulenę kupiłam na targach poznańskich w 2017 roku z racji na doznania smakowe z dzieciństwa. Jak się łatwo domyślić owoców z niej jeszcze nie zerwałam, nie kwitła nawet, choć od jakiegoś czasu buczy na niej jak w ulu.
Czego tam nie ma: pszczoły, trzmiele, osy, muchy, biedronki, mrówki i najważniejszy gwóźdź programu mszyce. No i te mszyce zwróciły moją uwagę, bo osiadły też na tych moich pomidorach.
Mszyce wysysają soki z liści śliwy. Zostawiają spadź z której czerpią wymienione wcześniej owady ( oprócz biedronek rzecz jasna, te wolą mięso).
Owady oczywiście są pożywką dla ptaków. No harmonia, że tylko szkodnik człowiek się przygląda.
A ze świata wodnego(nawiązując do kosaćców) takie wieści, że pompka nam dziś się popsuła, zakupiliśmy nową i fontanna już działa.
Rzut z góry.