Małgoś dzięki Sama jestem zaskoczona. Po prostu je wsadziłam do wody i tyle. Ania z "Malutkiego pod lasem" napomknęła żeby wrzucić do wody ciut węgla drzewnego, żeby się nie psuła. Ale... hahahahaaa zapasy grillowe się skończyły u wszystkich w rodzinie, więc woda bez węgielka. Dwa razy zmieniałam
Żeniszek to prezent od Dziecka Stwierdził, że mu się podoba obrazek na opakowaniu i "kupi" mamie Wzeszły naj naj najszybciej.
Z hortensjami - jestem w szoku. Wszyscy w domu patrzyli na mnie jak na ufoludka "po co ci tyle hortensji". Hmm w sumie nie wiem hahahahahaaa w razie czego będę się dzielić
Gardenia - już też nie mogę się doczekać bardziej spotkania niż wystawy. Salmą Hayek przez tydzień się nie stanę, ale znajomi twierdzą, że jestem sympatyczna (i skromna hahahahahaaa )
Hahahahaaa no same ++++, tylko nie wiem jak eM zareaguje na taką profesję swojej żony
Nasiona - odkryłam wielodoniczki, bo wcześniej zrobiłam im mini szklarenkę z dużego pojemnika z Ikei. Przeniosłam je do pokoju (super to wygląda ), bo w nim po prostu jest cieplej niż w pomieszczeniu, w którym stały przez tydzień. Ciut ograniczę podlewanie - będę lekko zraszać. Zobaczymy co dalej, ale chyba nie jest źle, bo wychodzą kolejne JUPI :kupna werbena, ryż ozdobny, no i lawenda oraz darowane rozplenice - choć te ciut wolniej. Może coś w genach po Tacie przejęłam
Aaaa kupnej lawendy i werbeny nie stratyfikowałam - nie posłuchałam Przemka - rosną. Werbena darowana chłodzi się na balkonie od 23 stycznia.
Hiacynty - bardzo ładne kwiaty, ale zapach mnie powala na łopatki. Lilie tak samo. Lawenda w domu, to też nie dokońca moja bajka. W ogrodzie mi to nie przeszkadza, bo zapach po prostu "idzie" w siną dal
Hortensje - trzymam za nie kciuki, ale tylko troche, żeby nie pomyślały sobie, że mi na nich zależy
Przeniosłam do cieplejszego pomieszczenia, jest też większe okno. Przeszłam na tryb zraszania
Hortensje - "nie dziękuję"
Hahahahahaaa, właśnie natura zadbała, żebym nie musiała się kompromitować publicznie
Z korzonkami hortensji ciekawa sprawa. Tam gdzie łodyga nazwijmy "w opakowaniu" korzeni nie widać, a tam gdzie przy cięciu mi się troszkę oberwało to powoli wychodzą