A ja wczoraj skorzystałam z pomocy mamy i powiązałyśmy miskanty i rozplenice - oczywiście ich nasionka powbijały nam się w setkach w ubrania i to jest ten jedyny moment w roku kiedy nie lubię rozplenic.
Ta pogoda taka dziwna, że złapałam za aparat, nie wiadomo kiedy znów się takie ładne obrazki powtórzą, poza tym wtedy jeszcze miałam trawy niepowiązane, a w weekend już się to zmieniło.