Długo się zabierałam za przerobienie salonowej, ale zięciuś mnie zmobilizował i na początku października, przy bardzo sprzyjającej pogodzie wreszcie zrobiliśmy. Tydzień wcześniej wykopałam wszystkie dalie, zaczęło wyglądać smutno...potem zaczęłam ścinać byliny i róże. M położył jakieś folie...
Środka nie ruszaliśmy, berberysy i lilie między nimi zostały, ale i tak trochę wykopywania było. Na tych dwóch kawałkach wykopaliśmy wiadro lilii...kiedy się toto okociło aż tak...wywlekliśmy żywopłocik buksikowy i już całkiem pusto się zrobiło
Potem zaczęliśmy wkopywać róże, buksy, trzmieliny, piwonie, orliki, jeżówki (o nie się boję...Ania rzeszowska mówiła, że nie lubią jak się je rusza), sasanki i lilie...nic nie widać, znaczy się efekt tej roboty żaden. W dziury wiosną pójdą średniej wielkości dalie, wysokich już tu nie dam. To rabata na drenażu i w czasie suszy te wielkie dalie to raczej straszą niż zdobią.
Jak przytnę buksy wiosną i wylezie znacznie ponad ziemię to co tam jest może lepiej będzie...na razie specjalnie na tej rabacie wzroku nie zatrzymuję