A ja w Zwardoniu uczyłam się jeździć na nartach .. pierwsze kroki.... oj dawno to było... chyba 82. Narty miałam pożyczane na 190cm, buty 3 numery za duże i spodnie dżinsy

Ale z Rachowca zjeżdżałam.. a jak nie udało się pożyczyć tych za dużych.. to pożyczyłam biegówki (na których nigdy nie jeździłam) i też pojechałam na Wielkiego Rachowca.... do połowy zjechałam na nogach, a od połowy na dupie kończąc w lesie.. byłam fioletowa od siniaków. Wzdłuż trasy na Mały już na nogach. Rachowiec zapamiętam na pewno

Mam nadzieję, że nazw nie pomieszałam, ale to było tak dawno temu. Był jeszcze koło Zwardonia inny wyciąg, taki krótki.. nie potrafiłam złapać talerzyka, a kolejka chciała mnie zlinczować a obsługa wyrzucić z wyciągu

Mimo wszytko miło wspominam tydzień w Zwardoniu... pomimo problemów załapałam bakcyla

I nigdy więcej tam już nie byłam
____________________
Ogród Małej Mi - sezon 2017 /
Sezon 2016 /
Sezon 2015 /
Część II /
Część I /
Wizytówka
/
Zlot-2014 /
Zlot-2012 Mózg to nie mydło; nie ubędzie go, gdy się go użyje.