Ja się staram moje drogie, by nie wkurzać się na siebie. Ponieważ dookoła jest tyle rzeczy które mnie wkurzają, to chcę sobie zmniejszyć poziom wkurzenia. I jadę sobie wolniutko, tak bym czuła, że panuję nad autem. W nosie mam tę kolejkę za mną, jak sobie chcą, niech mnie wyprzedzają i pędzą. Najzabawniejsze jest to, że jeżdżę zgodnie z przepisami i tym za mną to przeszkadza. Trudno!
Żeby nie było tak słodko. Złodzieje "pipipiiiii" postanowili mi ulżyć w moich zmaganiach z autem i podpieprzyli tablice rejestracyjne. I tak to - łażenie, zgłaszanie, płacenie i czekanie na nowe.
Dobra! Teraz działka!
Łubin, na liściach którego widać wygryzione chrakterstycznie zakola. To siewka ze starego, zastanego na działce łubinu. Nigdy wcześniej nie było opuchlaków. Może były, lecz nie widziałam śladów. Najwyrażniej jak pisała Ania lubią łubin, gangreny!
Mnie brzuch nie boli, ale "myślę" o tym, ze mam jechać. Jakiś luz mi się właczył nieoczekiwanie. Nie luz dla siebie, luz na niecierpliwych użytkowników drogi. A jak na miejscu pasażera siedzi mój mąż i każe mi "pierniczyć" niezadowolonych, to juz luzik! Chyba po raz kolejny pokochałam męża , za mądrość i cierpliwość. Żadnego sarkazmu i wytykania! Merytoryczne uwagi- tu zrobiłaś niedobrze, powinnaś tak, tu trzeba uważać na to i na to, patrz w lusterka co za tobą, itp. Ogólnie rzecz biorąc jestem całkiem skwapnym kierowcą
Ja miałam dobrze, bo prawo jazdy zdobyłam wcześniej od męża. Ale też musiałam się przemóc, bo po egzaminie 6 lat przerwy. Potem przy pierwszej jeździe kolana mi się trzęsły.
Nie mam pojęcia o co chodzi z wgrywaniem zdjęć. Nie znam się, ale jakieś za "duże", czy coś? Ten jeden łubin wgrywał sie prawie 20 minut. Muszę poprosić córkę, by spojrzała. Teraz nie ma czasu bo festiwal w Opolu i redaktorka od rana do wieczora nieczynna rodzinnie. A tyle ładnych zdjęć zrobiła.