No widzisz Kasiu, jednak doświadczenia już nabyłaś Nawet o tym nie wiedząc Ot, magia Ogrodowiska...

Ja i tak CIę podziwiam, że Ty te swoje hurtowe ilości roślinek identyfikujesz

Noooo... za duża i za bardzo zielona

Juzia, to Twoje oko

Tak to jest kupować na ryneczku...
Metodą eliminacji może w końcu ustalę, co one za jedne

Jak ustalisz to daj znać, bo bardzo jestem ciekawa

Ok
Tylko z pewnością troszku to potrwa Uzbrój się w cierpliwość...

Hehe

szemusia napisał(a)

Mnie też nauczyło Ogrodowisko
I właściwie teraz, jak nie znam nazwy, to raczej nie kupuję. Ale ta trawa wyjątkowo mi się podobała
A swoją drogą to zastanawiające jest podejście sprzedawców - handlować czymś, czego się nie zna?!

Beatko, taniej jest kupić bez nazwy i zidentyfikować tutaj
Pamiętasz, jak opisywałam sytuację, w której zapytałam się o nazwę trawki? Kosztowała 3,50. Po zapytaniu się o nazwę pani zadzwoniła w jedno miejsce i dowiedziała się, ze to Imperata Red Baron i kosztuje 8 zł
Za uzyskanie nazwy miałam zapłacić 4,50 więcej od sztuki

Iwonko, wiedza jednak kosztuje
I chyba coś w tym jest, bo bezimienne roślinki z reguły są tańsze...

Pozdrawiam, podglądam Twoje kolejne rewolucje

Moja lawenda po przycięciu zakwitła ponownie. Zestawienie jej ze stipą uważam za baaardzo udane...

I moje ulubione żurawki - lime marmalade. Doskonale rozjaśniają rabatkę.



A to mały bonusik Jesienią jeszcze rósł tu berberys. Zostawil małą niespodziankę