Romka kochana jesteś i taka sama jak ja z tą miłością do czworonogów. Ten piesek, którym się opiekuję to też jamniczek. Podobna sytuacja jak u Ciebie sparaliżowany od pasa w dół bardzoooooo długo. Ciocia się nie poddawała rehabilitacja, masaże, ćwiczenia, zastrzyki, leki, tylko operować go nie dała i chodzi, kiepsko, ale chodzi Siusia na stojąco, ale kupkę robi na siedząco niestety Strasznie mi go żal, pamiętam jak go ciocia przywiozła ze schroniska jaki był wystraszony.
Tak jak piszesz on też jest skory do zabawy, taki radosny mimo kalectwa, tak chce się bawić z moimi psami
Ale Ci powiem, że moje dwa dzikusy bardzo są ostrożne w stosunku do niego, żeby na niego nie nadepnąć, nie skoczyć, pozwalają mu leżeć na ich legowiskach SZOK. Nie sądziłam, że mam aż tak bardzo mądre i wrażliwe psy, czują jego kalectwo.
Romka daję radę