Zmordowalam sie. Rozsypalam 6 120litrowych workow kory. Takie ciezkie ze ledwo je na taczke wciagalam, po jednym. Jeden mi sie rozlecial a taczka przewrocila, masakra
Przysypalam rabaty z rozlozona linia kroplujaca. Rozpedzilam sie i zaczelam tez rabate w przedogrodku, ale linii tam jeszcze brak, ups bede musiala odsuwac kore... Ech
Usilowalam tez skosic trawnik, ale nic z tego, kosiarka zapalila od razu, zdechla i koniec. Nie wiem co jest grane, czekam na M. Jak naprawi chcialabym jutro skosic.