waldek727
21:31, 28 mar 2015

Dołączył: 08 wrz 2013
Posty: 4587
Mala_Mi napisała:
Ja z kolei Aniu jestem za stary wróbel żeby dać się tak łatwo nabrać na plewy.
Pracownicy pewnej firmy odpowiedzialni za public relation też mają dzieci i również mają potrzebę włożenia czegoś do garnka.
Instytut Badawczy w podsumowaniu tekstu który został opublikowany i przekazany do publicznej wiadomości 27.01.2015r stwierdził, że jedynym skutecznym środkiem ochrony roślin przed ślimakami biorąc pod uwagę preparaty roślinne jest produkt zawierający wyciąg z grapefruita posiadający związki chemiczne zawarte tylko w tym owocu. Znając skalę problemu nie wiedzieli o tym od roku 1997? Dopiero dziwnym trafem teraz się o tym przekonali? Skoro jest to jedyny produkt na rynku zwalczający skutecznie ślimaki to dlaczego ulotka tego produktu wygląda tak:
Zwalcza:
- mączniaka prawdziwego,
- mączniaka rzekomego,
- grzyby powodujące plamistość liści i kwiatów,
- szarą pleśń,
- fuzariozę naczyniową,
- zgorzel zgnilakową,
- zarazę ziemniaka,
- kanciastą plamistość,
- alternariozę,
- fytoftorozę,
- rdzę.
Czy ktoś z Was widzi tu słowo ,,ślimak"?
Przypomina mi to działania innej firmy amerykańskiej która wchodząc w 2002 roku na rynek europejski koniecznie chciała udowodnić, że roundup jest nieszkodliwy dla ludzi i całkowicie bio-degradowalny. Nie wiem za ile, ale udało się tą informację zamieścić na ulotce preparatu.
Jak to się skończyło, to większość z nas wie.
Ja nikogo do niczego w swoich postach nie namawiam. Są to treści czysto informacyjne, ale twierdzenie, że obecność wtórnych metabolitów roślinnych takich jak: olejki eteryczne, alkaloidy, gorzkie substancje, flawonoidy, fenole, saponiny, taniny, terpeny czy laktony zawarte w pozostałych badanych roślinach nie mają żadnego większego znaczenia w ograniczaniu żerowania ślimaków, delikatnie rzecz ujmując, jest dla mnie śmieszne i niedorzeczne.
Ja z kolei Aniu jestem za stary wróbel żeby dać się tak łatwo nabrać na plewy.
Pracownicy pewnej firmy odpowiedzialni za public relation też mają dzieci i również mają potrzebę włożenia czegoś do garnka.
Instytut Badawczy w podsumowaniu tekstu który został opublikowany i przekazany do publicznej wiadomości 27.01.2015r stwierdził, że jedynym skutecznym środkiem ochrony roślin przed ślimakami biorąc pod uwagę preparaty roślinne jest produkt zawierający wyciąg z grapefruita posiadający związki chemiczne zawarte tylko w tym owocu. Znając skalę problemu nie wiedzieli o tym od roku 1997? Dopiero dziwnym trafem teraz się o tym przekonali? Skoro jest to jedyny produkt na rynku zwalczający skutecznie ślimaki to dlaczego ulotka tego produktu wygląda tak:
Zwalcza:
- mączniaka prawdziwego,
- mączniaka rzekomego,
- grzyby powodujące plamistość liści i kwiatów,
- szarą pleśń,
- fuzariozę naczyniową,
- zgorzel zgnilakową,
- zarazę ziemniaka,
- kanciastą plamistość,
- alternariozę,
- fytoftorozę,
- rdzę.
Czy ktoś z Was widzi tu słowo ,,ślimak"?
Przypomina mi to działania innej firmy amerykańskiej która wchodząc w 2002 roku na rynek europejski koniecznie chciała udowodnić, że roundup jest nieszkodliwy dla ludzi i całkowicie bio-degradowalny. Nie wiem za ile, ale udało się tą informację zamieścić na ulotce preparatu.
Jak to się skończyło, to większość z nas wie.
Ja nikogo do niczego w swoich postach nie namawiam. Są to treści czysto informacyjne, ale twierdzenie, że obecność wtórnych metabolitów roślinnych takich jak: olejki eteryczne, alkaloidy, gorzkie substancje, flawonoidy, fenole, saponiny, taniny, terpeny czy laktony zawarte w pozostałych badanych roślinach nie mają żadnego większego znaczenia w ograniczaniu żerowania ślimaków, delikatnie rzecz ujmując, jest dla mnie śmieszne i niedorzeczne.
____________________
Mój wątek Tam, gdzie jeże mówią dobranoc
Mój wątek Tam, gdzie jeże mówią dobranoc