Dziewczyny, przepraszam, że zamilkłam znowu, ale znowu mnie wszystko przygniotło. W pracy jest masakra, a wczoraj wróciłam do domu w stanie, jakby mnie ktoś przeżuł i wypluł. Pozbawiona energii, załamana wszystkim co mi się na głowę wali, ech... Nawet do ogrodu nie wyszłam.
Poidełko zostało zamontowane na rabacie, pod wieczór może wyjdę z domu i papierów, to cyknę fotkę i Wam pokażę

Ogólnie mi się bardzo podoba
W niedzielę pojechaliśmy z M na te nasze nowe, przyszłe włości

Umowa jeszcze nie sfinalizowana, pojawiło się kilka komplikacji po drodze, ale ogólnie to już przyklepane i wiadomo, że będzie nasze

Trochę przeraził mnie ogrom pracy, którą trzeba tam wykonać, żeby choć dało się raz w miesiącu przejechać tam kosiarką na najwyższym stopniu. Wszędzie wysiało się mnóstwo drzew, opryskaliśmy Lepinoxem ogromne bukszpany, które tam rosną, narwałam sobie reklamówkę pokrzywy na gnojówkę, bzów pełno, zapach się wszędzie unosi, narwałam do wazonu, zerwałam też rosnące w chaszczach tulipany żółte, bo żółte, ale co tam. Teściowa mówi, że wiosną jest tam pole szafirków
M zrobił kilka zdjęć, to wieczorem Wam pokażę jak wyglądają te moje włości

Na końcu jest lasek, cały w bluszczu, z bajkowym domkiem, wiatrakami, rzeźbami

A na razie tulipany i bez

W domu mi pachnie jak nie wiem
