Agnieszka, niech będzie wróbelek chociaż nie skupiałam się na szczegółach ornitologicznych, tylko cieszyłam się, że udało się 'zapuścić' gałązki na jakąś główkę i dziób, teraz pomyślę o liftingu, bo nieco przysadzisty wyszedł
Z bukami mam taką historię. Kiedyś kupiłam dwa dwumetrowe i posadziłam przy furtce, pomysł był taki, że stworzą coś na kształt parasola nad wejściem. Niestety słabo rosły, bardzo nierówno (jeden lepiej, drugi bardzo słabo), ciągle były mszyce. Może za szybko się poddałam, ale po dwóch latach dostały eksmisję. Przesadziłam je w głąb ogrodu, niestety późną wiosną, co dodatkowo je osłabiło. Są nadal bardzo marne i myślę, że w ogóle się ich pozbędę. Mam jeszcze dwie mniejsze sztuki, które rosną jako-tako, chociaż też są bardzo podatne na mszyce. W ubiegłym roku już wyglądały nieźle, mam wrażenie, że potrzebują dwa, trzy lata na aklimatyzację. Jutro postaram się o fotkę, bo jakoś mi umknęło
Śmiałam się, gdy czytałam, że Twoja córka denerwuje się, że ang ogrody zajmują miejsce na dysku. U mnie jest dokładnie tak samo ciągle muszę tłumaczyć moim domownikom, że owszem obejrzałam, ale jeszcze do tego wrócę Niestety zrozumienie słabe
Cieszę się, że ogród Ci się podoba Przyznam, że na początku, nie miałam bladego pojęcia jak go zagospodarować. Najpierw długo był tylko trawnik, a ponieważ nie mogłam patrzeć na betonowy płot, zaczęłam sadzić różne rzeczy wzdłuż płotu, a potem jakoś poszło Ty wiedziałaś więcej na starcie, więc będzie dużo lepiej
Co do pielęgnacji... U nas jest taki podział: mąż zajmuje się trawnikiem, tzn. kosi (mamy traktorek, bo to jednak duża powierzchnia), nawozi, itd. Ja zajmuję się całą resztą. Mam więc własną taczkę, łopatę, sekatory i inne niezbędne narzędzia i większość prac wykonuję w ogrodzie sama. Oczywiście do jakichś większych akcji wynajmujemy firmy ogrodnicze. Tej wiosny np. do poprawienia linii rabat. Trochę to zaniedbaliśmy i trawa mocno powrastała w rabaty. Dwóch facetów usuwało ją przez cztery dni i zebrało się tej darni 7metrów sześciennych! To są niestety uroki dużego ogrodu Mam też taką zaprzyjaźnioną Panią, która dosłownie kilka razy w maju - czerwcu, gdy pojawia się się najwięcej chwastów przychodzi pomóc w pieleniu. Pielenia akurat nie lubię Ale rabaty bylinowe i warzywnik muszę sama Za to uwielbiam ciąć choć i tu ogród mnie zweryfikował, bo kiedyś przechadzałam się elegancko z sekatorem, a teraz mam elektryczne nożyce do żywopłotu i lecę nimi po wszystkich (prawie wszystkich) krzewach, bo inaczej nie dałabym rady.
Pracy zawsze jest dużo i zawsze brakuje mi czasu. Wczoraj np. od 20.30 w świetle lampy ogrodowej, zaopatrzona w czołówkę sadziłam w szklarni pomidory, bo męczyły się już w minidoniczkach Skończyłam po 23... ale oprócz niedogodności związanych z brakiem światła, to był relaks
i jaki miły widok rano
Amanogawa nadal kwitnie i chociaż nie można przejść obok nie obojętnie, nie do końca lubię kolor jej kwiatów. Patrzę na nią z okna w kuchni i trochę sinoblady jest ten jej róż...