Ja mam to samo, doszłam do wniosku już jakiś czas temu, że ogród jest takim moim uspokajaczem, mimo iż nie jest idealny, że jeszcze dużo do zrobienia, to ja się w nim bardzo dobrze czuję. Szczerze mówiąc, to jak bym miała teraz wyprowadzić się z tego miejsca, no to chyba by była moja porażka. Czasami człowiek styrany przyjdzie, albo niezadowolony z cięcia tui

, ale szybko przechodzi, i cieszy się jak głupi kwitnącym kwiatkiem. Mówię do swojego M, z wielką euforią, że ukorzeniło mi się kilka gałązek lawendy a on : "a kiedy ci to urośnie, nie lepiej było kupić", no chłop nie czuje czaczy.
____________________
Iwona
Od nowa... :) Jak mam czas, to leżę i odpoczywam, jak nie mam, to tylko leżę.