Cis ma już swoje lata...ale z takiego drapaka go wyprowadziłam "na ludzi", że dumna jestem..
Byliśmy akurat w Zakopanem, gdy zadzwoniła moja Mama, że sąsiadka pozbywa się 2 cisów i jednego, tego gorszego, dała dla mnie...Poprosiłam Mamę, by zasypała mu korzenie ziemią, a jak wrócę po tygodniu, to zobaczę, czy warto sadzić... Z początku zastanawiałam się, bo był taki beznadziejny. Ale, że mi żal każdej rośliny, to posadziłam cisa w najważniejszym miejscu przedogródka i zaczęłam go pielęgnować...Sąsiadka zobaczywszy, co robię z tym moim (już) cisem, swojego przeznaczonego do wywalenia, posadziła z powrotem...A po latach losy tych 2 cisów są takie, że mój jest piękny, a jej już dawno nie istnieje...
Jeżeli ktoś oglądał dzisiaj "Nową Maję w ogrodzie", to informuję Was, że to był ogród z mojego miasta... Wiadomo, że mieszkając w 50-tysięcznym mieście, trudno znać wszystkie ogrody...ale udało mi się odnaleźć ten ogród, gdyż położony jest nad samą rzeczką, która u nas przepływa...Na mapie Google odnalazłam tę działkę i odległość pokazało mi 2,57 km ode mnie... To taka ciekawostka... Jest to sezon 2 odc. 10
Maję oglądam w powtórkach, bo dają za wcześnie.
Cis trafił w dobre ręce, więc się odwdzięczył i pięknie rośnie.
I to kapitalne cięcie
Ja mam dwa cisy, jeden cięłam źle i wyszła mi miska, drugi jest płożący, ale rośnie w gazonie trochę zasłonięty i nie prezentuje się.
Ale tak musi zostać.
Dzisiaj, pomimo mroźnej pogody zrobiłam dokładny obchód ogrodu, fotek nie robiłam, gdyż wszystko śpi pod śniegową pierzynką...Porobiłam w myślach plany na wiosnę chociaż już łapki mi świerzbią do prac ogrodowych...