I nawet przepis starodawny mam: wiadro rydzów nasolić. Kładąc kapeluszami do góry. Przykryć deseczką, ściereczką lnianą, obciążyć kamieniem. Zostawić w cieple, i kontrolować szumowiny. Codziennie myć deseczkę, ściereczkę i kamień, Po opadnięciu grzybów na dół, można kłaść nową warstwę, uzupełniając solankę. Przyprawy wg uznania-pieprz i cebula, ale wtedy grzyby ściemnieją.
Haniu, na Ciebie zawsze można liczyć...takiego przepisu nie znałam, ale czas wypróbować...Moja rodzinka uwielbia smażone kapelusze rydzów tak jak schabowe, czyli umoczone w jajku i w bułce tartej i na gorący tłuszcz, a solę po usmażeniu...mniam, mniam...A te wg Twojego przepisu jak dalej robić by zjeść?
Rumianko u mnie ziemia taka sama i jak przyjdą upały to można podlewac dwa razy dziennie, a na drugi dzień i tak susza, więc ja tak samo lato spędziłam na podlewaniu Teraz jak deszcze padają to cały czas zbieram wodę do beczek i nią podlewam obficie przed zimą zimozielone - żeby się mocno jej napiły
A wiesz może jaka to odmiana tych hortensji, bo u mnie w tym roku tak Sundae Fraise się zbuntowała i zaczęła mi dopiero kwitnąć pod koniec września, gdzie w zeszłym roku kwitła już w połowie sierpnia
Ja solonych/ faktycznie to one już będą ukiszone/ nie jadłam, bo i tyle rydzów nigdy nie miałam. Ale pamiętam z dzieciństwa , że wyjmowało się , zalewało się woda by słoność wyszła z nich, i do jedzenia z cebulką i olejem jako sałatka.
Na zaś zaś robię smażone w klarowanym maśle i takie gorące wkładam do słoików, zalewam gorącym masłem do pełna i zakręcam, odstawiam do góry dnem by ostygły. i potem do zamrażarki, zimą, wyjmuje się prosto na patelnię, i wsad do jajecznicy jest. Zrobiłam też takie małe w occie, w normalnej zalewie.
No i zobacz...człowiek uczy się całe życie, jak będą następne rydze, to wypróbuję te smażone na maśle. Z grzybów robię również kotleciki (jak mielone).
Umyte grzybki, najlepiej mieszane, kroję drobno i wrzucam do gorącej wody, by się chwilkę sparzyły, następnie wylewam wszystko na sito, by dobrze się odsączyły. Po odsączeniu dodaję sól, pieprz,startą cebulę, surowe jajko, trochę tartej bułki i trochę mąki ziemniaczanej, by wszystko w miarę skleiło się. Następnie łyżką kładę taki kotlecik na bułkę tartą, obtaczam delikatnie i na patelnię, obsmażam z obu stron. Są bardzo smaczne i na ciepło i na zimno. Warto spróbować.
Jolu, nie wiem od czego zależy smak winogron, gdyż w ubiegłych latach były słodkie. A przecież lato w tyn roku było gorące i tych promieni słonecznych im nie brakowało, a kwasidła niemożebne... Ale na sok mogą być.