Przekopiowałam swój wpis do siebie, by był pełny obraz, o czym piszę powyzej...
U mnie z nowymi sąsiadami, też mam różnie..., kupili dom obok nas z przepięknym ogrodem 2 lata temu...od tamtej pory ten ogród zmienił się w chwastowisko, ponieważ Pancia nie robi kompletnie nic, poza przesiadywaniem na tarasie z coraz to napełnianym kielichem wina...kiedyś nawet powiedziała mi, że w wolny dzień od pracy wypija 2 butelki wina... przez cały dzień. Pan mąż tej sąsiadki, to z kolei piwosz...całodzienny...długodystansowiec...To co robią, to ich sprawa...Ale któregoś dnia pieląc w okolicy dzielącego nas ogrodzenia usłyszałam na swój temat przykry komentarz, że skoro ciągle grzebię w ziemi, to jestem porządnie szurnięta... Nie wytrzymałam, podniosłam się z klęczek i powiedziałam, że nie podsłuchiwałam, ale jeżeli to było o mnie, to wszystko słyszałam, dodajac , ze tak się składa, że każdy robi , to co lubi najbardziej,,,czyli, jedni grzebią w ziemi, a inni piją...W tym momencie nastała grobowa cisza.! Nie wchodzę z nimi w żadne koleżeństwo, bo to nie moja bajka. Dzień dobry...i to wystarczy.
____________________
Elisa -
Ogród z koniczynką- ökólé Trzëgarda