Czarny to prawdopodobnie kocurek

Chociaż i czarne kotki się zdarzają, ale chyba rzadziej.
Jedna z naszych pierwszych kotek, moja ulubiona i ukochana z wzajemnością (patrz avatar

), wychowana u nas na tarasie, wyglądająca raczej na przywiązaną do miejsca, a do mnie jeszcze bardziej, znikała nam co roku na kilka miesięcy. Dwa razy ją znaleźliśmy przez przypadek dwie wsie dalej. Raz przywieźliśmy w klatce łapce (sama weszła, grzecznie czekała na przystanku aż po klatkę pojedziemy). Wytrzymała chyba pół roku i znowu zniknęła (zaręczam, że krzywdy nie miała). Nie było jej kilka miesięcy, pogodziliśmy się z tym, że coś się musiało stać. Po tych kilku miesiącach znowu ją zobaczyliśmy w tej samej wsi. Po klatkę nie trzeba było jechać, jak nas zobaczyła to była tak wielka radość, że sama Małżonkowi wskoczyła na ręce. No to ją znowu zabraliśmy do domu

Posiedziała chyba tydzień, wychlastała wszystkie inne koty pokazując, że rządzi, odpasła się i znowu poszła do tamtej wsi. Widujemy ją przejeżdżając. Uznałam, że kolejny raz w koci świat nie będziemy ingerować

Kot potrafi wrócić do domu podobno nawet wywieziony 25 km dalej
Żałuję, że jej z nami nie ma ale wiem, że ona wie, że może wrócić jak tylko będzie chciała

A koci świat i kocia polityka terytorialna są chyba bardziej skomplikowane niż te ludzkie, o kocich sejmikach wystarczy poczytać
P.S. Rumianko, na wspomnienia mi się zebrało, sorki