Te śniedki rosna koło mnie dziko. Koło mojej skrzynki elektrycznej przy drodse
Nie wiedzialam czy wykopane i przyniesione przyjmą się. Ale wobec Waszych doswiadczeń na przyszłą wiosnę też sie nimi zaopiekuję i zobaczę czy nnie polubią.
Śniedki też mam, specjalnie kupowałam, Ewa-Anda mnie natchnęła Kojarzą mi się z dzieciństwem Mam je chyba drugi rok, może trzeci (?) nie zauważyłam żeby się mocno panoszyły, zresztą po kwitnieniu zanikają
Ja mam sporo roślin przyniesionych znad jeziora lub lasu, które chyba ktoś wywalił. Kiedyś przyniosłam sobie z chaszczowiska roślinę podobną do ślazu kwitnąca ślicznie na biało. Szybko zrozumiałam dlaczego ktoś to wyrzucił. Rozrastało się w szaleńczym tempie zajmując coraz więcej rabat. Walka była ciężka z usuwaniem tej rośliny ale udało się wygrać po długich staraniach.
Śniedka miałam w poprzednim ogrodzie, odziedziczyłam go po poprzednich właścicielach. Nie darzyłam go miłością od początku, pojawiał mi się to tu to ówdzie. Pewnie sama go rozsiewałam przesadzając rośliny. Pamiętam że jako chwast rósł na polu u Rodziców, jako dziecku mi się nawet podobał .
Ja go bardzo lubię Pojawia się, jest, cieszy bardzo, tym bardziej, że teraz na rabatach jakby spokojniej się zrobiło Potem znika i nie kojarzę jakoś problemów np.z zasychającym liściem jak przy innych cebulowych. Może się nim zachłysnęłam ale jesienią będę dosadzać