Witajcie dziewczyny, zabawa była przednia.
Dzieciaki nie były upierdliwe. Zośka znalazła koleżankę - córkę właścicielki sali weselnej więc latały po całym ośrodku razem, wliczając kuchnię. Antek dorwał kolegę i przy fontannie z czekoladą pojawiał się cyklicznie

więc miałam go na oku.
A ja dawno nie byłam na weselu więc z zaciekawieniem odbierałam nowe rzeczy na tego typu imprezie. No i zdałam sobie sprawę z upływu czasu, bo to moja chrześnica wychodziła za mąż... kurna czas leci
Wybawieni, wytańczeni i przejedzeni wróciliśmy do rzeczywistości.
Wczoraj upał, dziś chłodniej i siąpi, może to i dobrze, bo trzeba podgonić pracę zawodową. O ogrodzie na razie nie myślę, jak ogarnę początki szkoły i przedszkola to zabiorę się za ogród. Musi czekać na mnie, wyjścia nie ma.