Czyż radość z własnych plonów jest nieporównywalna do innych radości ogrodowych? Dla mnie tak właśnie jest. Pysznogłówka Ci nie choruje? U mnie ma już łyse nóżki... I u mnie cynie zaczynają, w tym roku nie miks tylko jednokolorowe. Fiolety już, żółty prawie, czekam na resztę... Ściskam
____________________
Agnieszki i Maćka Księżycowy... Założyć ogród to uwierzyć w jutro. Audrey Hepburn
Krysiu letnia odsłona się opóźnia, w tamtym roku floksy już kwitły, w tym roku się opóźniają. Warzywnik wymaga dopracowania, bo to dopiero pierwszy rok. Ale już jestem mądrzejsza
Marta dzięki, że zaglądasz... może w końcu się wybierzesz na jakieś spotkanie w celu wymiany poglądów na ogrodowe tematy?? Lubię Twój pisany humor chętnie doświadczę go w rzeczywistości
Aga - warzywnik jest moją tegoroczną radością. Wiem już nieco więcej niż w ubiegłym roku. Zaczynam spisywać swoje "mądrości" by na wiosnę przyszłego roku mieć proste wytyczne odnośnie - jakie warzywa i w jakieś ilości
Kusi mnie wciąż jedno drzewko owocowe i chyba sobie je sprawię tylko miejsce uporządkuję, bo to poza warzywnikiem jest.
Poza tym muszę kupić jeżynę, bo moja padła, myślę o odmianie Navaho. No i porzeczka czerwona, mam miejsce na dwa krzaczki. Lub białą i czerwoną.
I więcej mięty, by lubimy bardzo.
Cynie - miałam czerwone, piękne były. Teraz poszłam w kolory, ale powinny być różne gatunki, zobaczymy. Kojarzą mi się z ogrodem babci, w przyszłym roku koniecznie jeszcze wcisnę lewkonie. Zapach ich jest upajający.
Babcia miała jeszcze lwie paszcze i mieczyki. Może i u mnie kiedyś zawitają.
Nie wszystko, nie wszystko, ale nie mam już ciśnienia Zwalniam tempo, odpuszczam niektóre rzeczy. Teraz już chcę spokojnie podchodzić do tematu.
Wiem, co powinnam jeszcze zmienić i albo zrobię to na jesieni, albo na wiosnę... warzywnik to radość ... walkę z chwastami wygrałam dzięki Mamie, opiekowała się dzieciakami i wskoczyła na "małe" pielenie