Ta myśl przyszła mi do głowy, gdy wykopaliśmy tytułowy rower. Ale rower jednak został wyrzucony. Kolejne przedmioty nie wydawały mi się "ciekawsze" i kącik nigdy nie powstał. Całe szczęście.
Chętnie zamienię przyjemność znajdowania "skarbów" na przyjemność posiadania ogrodu bez "skarbów".
Czyszczenie terenu czeka mnie jeszcze w przyszłym roku i pewnie w następnym. Ehhh...
Najbardziej drażni mnie to, że nie wiem, gdzie te śmieci są. Więc systematycznie czyszczę metr po metrze. Czasem na wierzchu czysto a pod spodem śmietnik.
W prawym, tylnym rogu działki teren się podnosi o prawie póltora metra. Dwa lata temu znalazłam tam pokłady śmieci i z tego półtora metra zeszłam jakiś metr w dół. Byłam tak blisko ogrodzenia na wzniesieniu, na mini podmurówce, że powstały obawy, że to wszystko może się zwalić. Wyciągnęłam ile byłam w stanie i zasypałam.
W tym roku w końcu powstał projekt ukształtowania terenu na tyłach działki i realizacja zaczęłą się od wspomnianego kiedyś zaśmieconego rogu. Powstały murki, co w konsekwencji doprowadziło do obliżenia terenu w stosunku do jego pierwotnego ukształowania. Na początku września na ukształtowanym już rogu z murkami oporowymi kopaliśmy doły pod cisy na żywopłot.
No i niestety znów dokopałam się do pokładów gruzośmieci we wspomnianym rogu. To było dość dołujące. Lata sprzątania, a i tak dokopuję się do śmieci.
Czasem słyszę, że czyszczenie terenu tak głęboko nie ma sensu. Jak się okazało i tak wysprzątałam go za mało, bo w tamtym momencie nie zakładałam takiego ukształtowania terenu, na który się ostatecznie zdecydowaliśmy.
Nie zrozumiałam, Gosiu, co masz namyśli pisząc "nie wymagające złomowania".
Różne były śmieci, większe i mniejsze. Czasem to wyrzucam ziemię z gruzem i śmieciami, bo lata świetlne bym spędziła na oddzielaniu tego.
Ale generalnie pracuję metodą "kopciuszkową", bo bardzo mi szkoda wyrzucac/wywozić ziemię. Przywożenie ziemi to kłopot. Zarówno ziemia "skądś" jak ziemia od producenta ziemi to nie dobre rozwiązanie. Nie tylko z powodu kosztów.
Sprawa podatku mnie zainteresowała. Dzięki za link.
Fajnie jest znaleźć taki drobny/ciekway przedmiot. To pierwszy, który zachowam na pamiątkę. Tak się zaczęłam zastanawiać co to za pies, czy byłych właścicieli działki itd.
Z drugiej strony to nie mam pewności, że ta blaszka była zakopana na działce. Znalazłam ją na wierzchu w okolicach miejsca gdzie kiedyś wykopany został tytułowy rower. Może została kiedyś wykopana, ale przeoczona i dopiero teraz wyszła na wierzch? Mogła też być przywieziona z ziemią ... kiedyś, na początku zakładania ogrodu.
Ciekawe czy zachowały się księgi z tym podatkiem i można dowiedzieć się coś więcej.
Mary, dopiero zrozumiałam, jak miłe jest słońce w ogrodzie, a Ty pisałaś, że nie masz go już od połowy sierpnia... pozostaje zatem odwiedzanie ogrodów słonecznych ...
Od połowy sierpnia jest tylko chwilę po południu.
Teraz to już tylko prześwieca trochę między drzewami.
Ale jak spadną liście to będzie go troszkę więcej.