Ewuś przez te deszcze rzeczywiście ostatnimi czasy wszystko ruszyło jak z kopyta, a zielsko przede wszystkim. Znowu mi wszystko zarosło masakrycznie, w dodatku nie ma jak wyjść i ogarnąć "towarzystwo" bo naszły na nas afrykańskie upały. Weekend mi wyleciał ogrodowo bo byłam na weselu i to takim wyjazdowym.
Jak mi pogoda pozwoli to porobię fotki.
Na pociechę wrzucam fotki moich mieczyków abisyńskich. W zeszłym roku kwitły bardzo długo ale w tym nie wytrzymują upałów. Zdjęcia marnej jakości bo cyknięte z samego rana komórką. Po południu pewnie ich już nie będzie.
U nas po rannej burzy upał trzymał do wieczora. Teraz znowu się szykuje "dicoteka" bo już w dali błyska i grzmi. Ech...
Ale się zawzięłam i ogarnęłam chociaż kawałek rabaty. Mimo że pracowałam w cieniu to byłam mokra jak szczur.
Ewuś zdjęć skarpy nie zrobiłam bo naprawdę wygląda nieciekawie. Nie dość że zarośnięta to miejscami po burzach jest rozmyta. Ogólnie widok mało "ogrodowiskowy". Chociaż na takie ulewy to i tak rośliny dały radę i nieźle utrzymały grunt.