Cześć Aniu, cześć Krysiu
Jak ja się za Wami wszystkimi stęskniłam.
Byłam teraz kilka dni na urlopie i nie bardzo miałam dostęp do internetu ale już jestem
To cudowne odpocząć od wszystkich trosk i problemów, nie myśleć o pracy, o tym co trzeba w domu i ogrodzie zrobić, taki chillout totalny i podziwianie przyrody.
Dzisiaj gorąco ale w prognozie zapowiedzi że we wtorek ma być jakaś masakra, 34 stopnie w cieniu. Dobrze że jestem na miejscu to podlewanie załatwione. Niestety nadal nie założyliśmy kropelkowego, nie mam kiedy wziąć się za to. Doba jest dla mnie stanowczo za krótka.
Piękne widoki i pyszne jedzenie. Szkoda tylko że te okolice robią się coraz bardziej popularne bo ja nie lubię tłumów. Preferuję raczej ciszę i spokój. Siedzę sobie właśnie na moim tarasie i mam ciszę, spokój, ptaszki ćwierkają, świerszcze cykają, normalnie nic mi się nie chce. Można nigdzie nie wyjeżdżać ale jednak to inny klimat, widoki...
Mam tak samo, czasem łapię się na tym, że u mnie na podwórku jest najlepiej i najładniej Cisza, spokój, ptaszki, las...
Klimat należy zmienić czasem dla higieny umysłu, ale ja też bardzo ubolewam, że coraz więcej miejsc zadeptanych przez ludzi Nad morze nie jeżdżę, bo te tłumy z parawanami mnie by wykończyły, ale niestety w górach zaczyna być podobnie. Ja w tym roku znowu w Tatry, chyba nie są mi pisane te Bieszczady Ale namiar mam
Niestety na wiosnę nie udało mi się wrócić. Ale też nie bardzo miałam co pokazywać. No chyba że rozkopy w ogrodzie.
Zakładamy instalację gazową w domu i przyłącze do sieci. Przez ponad tydzień bałagan i zryty ogród.
Normalnie jak zobaczyłam te zasypane i podeptane roślinki to się popłakałam.
A przecież zrobiłam specjalne miejsce dla ekipy. Wykopałam roślinki na szerokości ponad 2 m, tymczasowo posadziłam w pojemnikach.
Ale nie. Trzeba było na przełaj chodzić po całej rabacie.