Gdzie jesteś » Forum » Nasze ogrody » Ogród z uśmiechem

Pokaż wątki Pokaż posty

Ogród z uśmiechem

mrokasia 19:44, 01 lip 2021


Dołączył: 26 lip 2016
Posty: 17976
O mamo, mam tyły straszne na forum bo mnie też życie dogoniło parszywie ale doczytałam co się stało u Ciebie w domu (Łucja mi wcześniej powiedziała). Dobrze, że się skończyło jak się skończyło. Teraz na fali strachu eMa porobić wszystkie możliwe badania i będzie dobrze. Musi być!

A humorystycznie - mój eM z kolei to hipochondryk. Jak tylko coś mu dolega to najchętniej skonsultowałby się z piętnastoma lekarzami i zjadł pół apteki leków w trzykrotnie zwiększonych dawkach, żeby szybciej i lepiej podziałały . Muszę go pilnować bo kiedyś naprawdę coś przedawkuje.
____________________
Kasia - Ogrodowe marzenie Mrokasi okolice Warszawy
Gosiek33 11:16, 02 lip 2021


Dołączył: 17 kwi 2015
Posty: 14119
Czasem jak się nie da i parę trzeba upuścić to okazuje się ile prawdziwych kłopotów w koło dopada znajomych

Trochę pomaga... u mnie dzień świstaka
____________________
pozdrawiam Gosiek Ogród do odnowy
jolanka 20:12, 04 lip 2021


Dołączył: 08 sie 2015
Posty: 16448
Baaardzo dziękuję dziewczyny, odpowiem zbiorowo.
Cały tydzień to wizyty lekarskie, badania itp. Tak naprawdę to dalej nic nie wiadomo tzn dlaczego stracił przytomność. Rozbita głowa to następstwo upadku. Kardiolog „coś” tam znalazł ale na pewno nie mogła to być przyczyna zasłabnięcia. Jeszcze musimy być u neurologa. W każdym razie już się kłóci więc chyba wraca do normy
Niektórzy faceci to jednak są niereformowalni. Na mojego żadna „wloska rozmowa” nie zadziała, to jest typ, który musi się sam przestraszyć, doświadczyć czegoś na własnej skórze a i tak jak tylko mija bezpośrednie zagrożenie, to „przecież nic się nie dzieje, wymyślasz jakieś historie”…. Straszenie czymkolwiek tez nie działa. On musi być przekonany, że podjęta decyzja to jego pomysł. Oj, że też nie dają Oskarów za wybitne role żony Jego pomysł…hmm
Co prawda teraz chodzi do lekarzy, (pyta lekarzy czy żona to może z nim wejść), robi badania ale za Chiny Ludowe nie przyzna się, że ta sytuacje sprzed tygodnia nim targnęła ale… kiedy teraz mówię „ zrób tak „albo „nie rób tak , nie powinieneś” słyszę „dobrze” zamiast czegoś innego
A gdyby nie było mnie w tamtą sobotę w domu….

Mam ostatnio naprawdę dosyć niespodzianek, nie mam ochoty na więcej. Czasami mam ochotę po prostu wsiąść w samochód i wyjechać gdzieś na baaaardzo długo.
Nic to, jak mawiał Pan Michał. ( moje pokolenie wie kto to ). Poprawiam koronę i idę do przodu
Ogród czeka, i czeka, i czeka
____________________
jolanka ogród z uśmiechem
jolanka 20:48, 04 lip 2021


Dołączył: 08 sie 2015
Posty: 16448
Od wczoraj leje u mnie okropnie, niby to dobrze ale dzisiaj miałam nadzieję, że choć kilka zadolowanych doniczek posadzę a tu kicha, mokro, obrzydliwie

Dla poprawy nastroju opiszę Wam moją ostatnią przygodę „ogrodową” Chyba

W czwartek po południu chciałam podlać kilka roślin i idąc z konewką kątem oka zauważyłam jakiś ruch pod drewutnią. Podeszłam bliżej i aż przetarłam oczy ze zdumienia, to były 3 malutkie kociaczki. Dwa czarne i jeden biało-czarny. Kiedy próbowałam podejść bliżej wczołgały się pod stojącą tam paletę, na której jakiś czas temu ułożyłam sobie resztki glazury, gresu (miałam je wykorzystać do zrobienia mozaiki). No tak, dzika kotka zrobiła sobie u mnie oddział położniczy. Potem obserwowałam to miejsce z daleka i zobaczyłam czarniutką, niedużą kotkę jak wchodziła do tych kotków. Postanowiłam, ze może skoro karmi kociaki to dam jej coś do jedzenia. Postawiłam miseczkę a za jakiś czas widzę jakiegoś rudego, laciatego kocura jak się oblizuje nad tą miską a czarna mamusia pilnuje pod paletą kociaki. O nie, na pewno tak nie będzie. Pogoniłam rudego dziada ale… Co mam z tym fantem zrobić?
U mnie w gminie jest takie stowarzyszenie, które zajmuje się bezdomnymi zwierzętami (współpracuje z weterynarzem, wyłapuje, sterylizuje, przygotowuje do adopcji itp). Zanim się tego dowiedziałam to wykonałam w piątek od rana kilka telefonów, do gminy, straży miejskiej, znajomych aż ucho mnie bolało. W końcu skontaktowałam się z nimi i od soboty rano była cała akcja. Nadmienię w tym miejscu, ze to naprawdę cudowni ludzie, prawdziwi pasjonaci, pełni niesamowitej dobroci, energii, serca… tu mogę wymieniać jeszcze wiele
Uzgodniliśmy, że dobrze by było wyłapać całą rodzinkę bo kociaczki są jeszcze za małe aby je można było odchować ale jak złapać dziką kotkę?
Ja miałam za zadanie obserwować koty i dawać trochę jedzenia kotce. W sobotę po południu Państwo ze stowarzyszenia przywieźli duża weterynaryjną klatkę, ostrożnie dostaliśmy się do kociaków i umieściliśmy je w tej klatce. Ona została umieszczona u mnie na tarasie, miała otwarte drzwi, to których był przywiązany sznurek, a ja miałam siedzieć przy uchylonych drzwiach tarasowych i kiedy kotka-mamusia wejdzie do kociąt je zamknąć. Tylko mamusi nie było. Jedna godzina, druga godzina, wszystko mnie już bolało, a tu nic. Przyszło mi do głowy, że puszczę z you tuba wołanie kociaków bo te moje nie miały nawet zamiaru i po kolejnej godzinie kotka się pojawiła. Była już prawie 22-ta. Owszem przyszła, ale do środka nie miała zamiaru wejść. Siadła sobie z boku, kociaki z drugiej strony klatki i nic.

CD za chwilę
____________________
jolanka ogród z uśmiechem
Kasya 21:01, 04 lip 2021


Dołączył: 22 mar 2014
Posty: 41806
no ja czekam na CD
____________________
pozdrawiam i zapraszam do ogladania moich zmagań z naturą Sezon 2020-2023 / Sezon 2016-2018 / Sezon 2014-2015
AgataM 21:02, 04 lip 2021


Dołączył: 19 gru 2017
Posty: 4904
Jolu czy mąż miał zrobiony tomograf głowy? Może jakąś tętnicę ma przytkaną...Jaki ma cholesterol i wit. D3?
____________________
AgataM Przedziwny Ogród
jolanka 21:23, 04 lip 2021


Dołączył: 08 sie 2015
Posty: 16448
Kotka zjadła to, co postawiłam przed klatką i znowu nic. A ja siedzę za drzwiami z tym sznurkiem w ręku i nic. Oczy mi już zaczęly wirować od tego wpatrywania się w ciemności czy mamusia raczy w końcu wejść do kotków a ona nic. Zimno mi a ona nic.
Rudy kocur znowu przyszedł, zjadł druga porcję mielonki ustawioną w drugim miejscu ale nie mogłam dziada pogonić bo kotka by też uciekła. Gorąca linia z Państwem ze stowarzyszenia cały czas, bo jeśli zostawilibyśmy je samych to mamuśka w końcu by weszła do środka ale zabrała by kociaki i przeniosła gdzieś, gdzie na pewno byśmy ich nie znaleźli. Po 23-ej w nocy przywieźli tzw żywolapkę. Pomysł był taki, że skoro cały czas jest przy kociakach to jeśli za zamkniemy a żywołapką ustawimy obok to jak zgłodnieje (rudy zjadł większość) to powinna się złapać. Do rana nie byłam w stanie siedzieć z tym sznurkiem w ręku
Ok, 24.00 wszystko ustawione, ja przebrana już w koszulę nocną, kociaki zamknięte, otulone ciepło , dostaje SMS od Pani, że może jeszcze kociakom zrobić taki termofor, czyli plastikową butelka z gorąca wodą owinięta ręcznikiem. Ok, schodzę na dół, włączam wodę ale jeszcze postanawiam wyjrzeć delikatnie przez okno. Oj, coś mi się dwoi w oczach, a w żywołapce są dwa koty, mamuśka i ten rudy dziad. Szok. Telefon, za 10 minut byli Państwo (mieszkają na szczęście nie tak daleko ode mnie). Sami byli zszokowani bo nigdy nie mieli takiej sytuacji. Jak mogły wejść tam razem, zagadka niesamowita.
Jak teraz je rozdzielić tak, aby kotkę dać do kociaków, a co z rudzielcem? Nie będę rozpisywać się szczegółowo, jakie były dylematy, próby rozwiązania sytuacji, w każdym razie: rudzieleć musiał być wypuszczony z zamiarem wyłapania go za kilka dni , kastracji i wypuszczenia na wolność a kotka w końcu w klatce weterynaryjnej, zabezpieczona, zadowolona, w ciągu kilku minut karmiąca swoje kociaki. One piszczące z zadowolenia, ona mrucząca, grzeczna, a my ufff, 2- g godzina na ranem, chodzący na swoich rzęsach.
Niespodziewane „kwiatki” ogrodowe były u nas do dzisiejszego popołudnia, ponieważ było dla nich szykowane miejsce do tzw. socjalizacji” i miały być tam przewiezione od razu od nas bez niepotrzebnego dodatkowego stresu transportowego. Kociaki podobno mogą mieć 2-3 tygodnie, są w bardzo dobrej formie a kotka też nie wygląda na zabiedzoną, tak, jakby gdzieś może się dokarmiała.
A rudzielca dzisiaj nie widziałam
Ale jeszcze jeden czarny to był, tylko kocur.

Ja mam mało atrakcji w życiu więc jedna więcej, jedna mńiej
____________________
jolanka ogród z uśmiechem
Johanka77 21:25, 04 lip 2021


Dołączył: 12 maj 2016
Posty: 13628
No i co?! Bo ciekawam Kociej historii oczywiście

Edit: o! Jest
____________________
Asia Ogród Pierwszy (nie)Wielki *** Ogród Pierwszy (nie)Wielki part 2. *** Wizytówka *** Jankowskie Jeziorany - las, woda, cień
jolanka 21:29, 04 lip 2021


Dołączył: 08 sie 2015
Posty: 16448
AgataM napisał(a)
Jolu czy mąż miał zrobiony tomograf głowy? Może jakąś tętnicę ma przytkaną...Jaki ma cholesterol i wit. D3?

Agatko, no właśnie nie miał tomografu bo nie życzył sobie jechać karetką. Teraz załatwiamy wszystko prywatnie, jutro dopiero neurolog, bo skupili się na sercu. Cholesterol w miarę, wit D3 pewnie obniżona jak u wszystkich, muszę pilnować aby brał, ale elektrolity trzeba było uzupełniać, dostał razem 2 litry. Zasugerowałam kardiologowi te żyły, o których piszesz ale odpowiedział, że „raczej” nie, nie była by wtedy takie nagle zasłabnięcie i zupełna utrata przytomności na prawie pół minuty. Holter, echo było zrobione. Szukamy dalej On twierdzi, ze już jest zdrowy
____________________
jolanka ogród z uśmiechem
jolanka 21:41, 04 lip 2021


Dołączył: 08 sie 2015
Posty: 16448
Kocia rodzinka
Mam tylko jedno dzisiejsze zdjęcie.
____________________
jolanka ogród z uśmiechem
Korzystanie z portalu ogrodowisko.pl oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Więcej informacji można znaleźć w Polityce plików cookies