Ja się sama pcham na rehabilitację, bo kiedyś miałam w pracy, firmowo, bardzo mi wtedy pomogły masaże na szkielecik, potem po dzieciach kilka razy sobie fundowałam tydzień, dwa, same masaże, albo różne zabiegi, przy okazji urlopów w Ciechocinku i Rabce, i tak tam byliśmy, więc kupowałam sobie zabiegi. Ale najlepsza rehabilitacja to były 4 tygodnie dziennego pobytu szpitalnego, zaczynałam ok 8 rano, kończyłam po 12 dopiero.
A wiesz, że mnie też noga boli? W kostce, zleciałam że schodów w nowej szkole u dzieci, z ostatniego stopnia, myślałam, że skręcona, ale prawie mi nie spuchła, tak minimalnie tylko, za to boli ciągle jak chodzę, ruszam. Lekarz powiedział, że albo naderwałam ścięgno, albo pęknięcie kości. Ale nic z tym nie zrobimy teraz, bo to już prawie 2 miesiące minęły, więc bez sensu teraz usztywnić na 8 tygodni...