Padało dziś i padało. W końcu wieczorem przestało. Muszę wsadzić trawy - trzcinniki od Ewy. Ale najpierw skończyć murowanie murku, aby dosypać ziemi - kopać głęboko nie mogę za ławeczką, bo tam korzenie od drzew i iglaków...
Więc robię murek na wysokość 4 cegieł...
Poszłam więc na chwilę, zrobiłam sobie troszkę zaprawy, przyniosłam cegły i zaczęłam... Nie skończyłam, bo ciemność ogarnęła wszystko. O latarce kilka cegieł kończyłam murować. Jutro oględziny. I sadzenie.

Nawet w deszczu, jeśli konieczność mnie zmusi

Zbyszek mówi, że nie rozumie mnie, że to tylko kilka traw. A dla mnie to ważne, by się przyjęły
edit: jutro ma być słońce