Nie załamuj się myśl pozytywnie, no Malutkimi kroczkami a osiągniesz cel. Będziesz kupować najwyżej mniejsze roślinki -to są przecież takie słodziaki a one i tak urosną.
Ja też swoją działkę podzieliłam i zakładamy ogród tylko na jednej części. Do wszystkiego trzeba podejść rozsądnie.
Witaj Beato Z zainteresowaniem przeczytałam o Twoich zmaganiach z założeniem ogrodu. Jesteś niesamowicie pracowitą i sumienną osobą i wierzę, że juz wkrótce będziesz się cieszyła pięknym ogrodem.
Sama mam dużą działkę, ogród zaczęłam zakładać w czerwcu ubiegłego roku, z funduszami na rośliny jest kiepsko (od jesieni wzięłam się za rozmnażanie roślin), a jeszcze muszę wszystko robić sama, bo mój M nie jest skory do pomocy. Ale mimo wszystko wierzę, że dam radę Wiele dziewczyn na forum działa w ten sposób.
Pozdrawiam i będę Ci kibicować
KasiuNiebawem kończę fotorelację z ubiegłego roku i skończy się ciekawie. Za to zamęt dopiero się zacznie. Doszłam do ściany. Muszę głową mur przebić. Łopata i grabie w dłoń!
Mam na imię Beata
Wiesz Aniu... Ja się boję, że nie doczekam czasów, kiedy moje malutkie łodyżki staną się drzewami a 70cm tujki zaczną mnie zasłaniać przed ciekawskim spojrzeniem przechodniów. Za późno zaczęłam swoją przygodę z domem...O jakieś 10 lat za późno. Powinnam wybierać większe okazy, ale mnie nie stać. Pozostaje mi rozpaczliwe drobienie malutkimi kroczkami i nadzieja, że będzie pięknie.
Dziękuję Marga za odwiedziny i słowa otuchy. Jak to pięknie się czyta: "juz wkrótce będziesz się cieszyła pięknym ogrodem." Też chcę w to wierzyć. Inaczej by mnie tu nie było.
Zajrzałam do Ciebie na razie po cichutku i zobaczyłam jaki Ty ogrom prac włożyłaś w ogród. Rozmnażanie roślin stosuję od początku. Bukszpan, tuje, hortensje, hosty, to tylko niektóre z moich dzieci. Rosną sobie cichutko a ja czekam, aż urosną na tyle, by ich nie zadeptać, gdy je zechcę rozplantować po rabatkach. Poproszę o słowa otuchy i rady częściej. Zapraszam :*
Po obsianiu trawą kolejnego kawałka przygotowanego terenu już niewiele więcej się działo w moim ogrodzie. Pilnowałam tylko by mi rabaty nie zarastały, by roślinki miały wilgotno i pożywnie.
Po jakimś tygodniu od posiania nasion nawiedziły nas ulewne deszcze. Z rozpaczą patrzyłam na to jak mój przyszły trawnik w niektórych miejscach stoi pod wodą. Mimo starannego przykrycia i uklepania nasion, nie było bata i część nasiewu pospływała tworząc takie okręgi (po zimie w tych miejscach zdrapywałam pleśń i będę wkrótce dosiewać).
W końcu zaczęło się robić zielono...
Trawka sobie rosła a ja z materiału odzyskanego z budowy (schody murarskie, deskowanie) postanowiłam zmontować coś w rodzaju stojaka na drewno (zarys po lewej stronie).
Moja Maszeńka bardzo mi pomagała przy projekcie stojaka na drewno
Wyszło mi coś takiego
Zapomniałabym o ostatnich nasadzeniach w połowie października. Udało mi się tanio kupić 50-70cm tuje. 30 sztuk zaczęło rosnąć wzdłuż płotu działki do zagospodarowania
I w ten sposób dobrnęłam do końca ubiegłego sezonu. Dziękuję Wam wszystkim wytrwałym za przebrnięcie przez moją historię obrazkową.
Chciało by się móc napisać, że teraz będzie z górki, ale tak naprawdę to właśnie teraz zaczęły się dla mnie schody. Niech ta tęcza będzie symbolem mojego sukcesu w realizacji ogrodu krok po kroku.
Jak wspomniałam, jestem w trakcie rozrysowywania planu ogrodu. Ogólny zarys mam w głowie. Natomiast do szczegółowych projektów mi daleko. Musi być dobrze. A właśnie, że dam raadę! Z Wami!
Bo mam nadzieję, że mogę liczyć na Wasze doświadczenie? Z góry dziękuję :*
I tak trzymaj Beatko!
Nie pisz, że spóźniłaś się z dziesięć lat z ogrodem, bo to nieprawda. Może zabrzmi to górnolotnie, ale zawsze wszystko przychodzi wtedy gdy ma przyjść, gdy jesteśmy na to coś gotowi Widocznie dopiero teraz jesteś gotowa na ogród
Beatko, kawał roboty za Tobą. Rąk nie załamuj, tuje szybko rosną, tylko je podlewaj, ja też ciągle walczę z pewnymi przeciwnościami, ale silne kobitki jesteśmy to damy radę
A co do kostki, to ja mieszkam u siebie już ponad 3 lata i chodniki robimy sami, po kolei, powoli. Dopiero teraz po świętach wynajęliśmy ekipę do kostki na podjazd, bo mi było już szkoda mojego tatę szarpać. A i dom ciągle nie otynkowany... Beatko, powoli, nie od razu Kraków zbudowano