No więc dzisiaj sadziłam Nigry. Krótka realcja:
Kiedy pan z obsługi pomógł je załadować (eM cały czas stał z dziwną miną z boku), pobiegł po folię, pobiegł po coś tam jeszcze, podwiązał do góry, usłyszałam od eMa: "ja nie jadę! Sama sobie jedź! Drzwi się nie zamykają i nie pojadę, no jak pojadę? Przecież miały mieć 3 metry! A ile mają? Nie jadę!". No cóż, po tylu wspólnych latach czasami wiadomo, czego się można spodziewać. Ze stoickim spokojem wyjęłam z torebki sznurek, sekatorek, do czego tam się dało drzwi samochodu uczepiłam sznureczkami, co by mu się nie urwały podczas jazdy i mówię: kochanie jedziesz! wszystko będzie ok., ja jadę za tobą.
Odebrane, zapakowane do samochodu:
Jedziemy (ja drugim autem z tyłu):
Dojechaliśmy!:
Przy tej okazji widać drugą stronę działki, od drogi. I właśnie jak widać to jest dopiero pie...nik i otwarte pole do działania. Domek po prawej, to tzw. mały domek czyli dodatkowa noclegownia.